czwartek 28.11.2013r.
Rano budzi nas stewardessa i każe zapiąć pasy – szykujemy się do lądowania w Abu Dhabi. Niestety będziemy tu tylko 3h i nie mamy wizy więc nasz pobyt w Zjednoczonych Emiratach Arabskich ograniczy się do lotniska i widoków z tego lotniska.
Ale za to jakich widoków! Panuje tu przepych, co chwile mijamy jakiegoś szejka, a za oknem 40 stopni, palmy i pustynie. Na każdym kroku widać też napisy „Najlepsze lotnisko na Bliskim Wschodzie”.
Czasu nie ma dużo więc biegniemy na kolejną odprawę. Znów przeszukanie, kontrola bagażu, biletu i paszportu, wchodzimy na samolot, posiłek, film, drzemka, posiłek i.. po 8 godzinach lądujemy w Singapurze 🙂
Przed wylądowaniem musimy wypełnić dokumenty na temat miejsca pobytu w Singapurze i wwożonych towarów – zakazane jest wwożenie tytoniu, gum do żucia i wielu innych rzeczy. Na lotnisku wsiadamy do metra i jedziemy na adres podany nam przez Alicję, Polkę mieszkającą w Singapurze, która obiecała nas przenocować.
Po wyjściu z metra dopiero dociera do nas zmiana klimatu. Pomimo późnej pory jest strasznie gorąco i wilgotno a my stoimy poubierani w kurtki i grube buty. Do domu Alicji musimy jeszcze przejść pół godzinki na nogach, co przy takim upale i z torbami ważącymi 25kg okazuje się niezłym wyczynem. Po drodze zaskakuje nas to jak jest tu czysto i jacy ludzie są mili – sami pytają czy nie wskazać nam drogi itd.
Po przywitaniu się z Alicją i jej mężem bierzemy szybki prysznic, jemy kolacje i idziemy spać (przed spaniem jeszcze piszemy oczywiście relacje na bloga 😉 ). Jutro z samego rana ruszamy na zwiedzanie Singapuru :).
Wiedzieliście, że posiadanie gumy do żucia jest tu nielegalne? A za zjedzenie czegoś w miejscu publicznym dostaje się mandat 500$! Będzie ciekawie 🙂
P.S. poniżej tabliczka z singapurskiego metra, durian to taki śmierdzący owoc 😉