Jest w Stanach takie miejsce, o którym marzy praktycznie każdy kto jedzie pozwiedzać zachód. My też o nim marzyliśmy, ale z różnych powodów nigdy po to marzenie nie sięgaliśmy.
The Wave – prawie 200 mln lat temu pustynne wydmy zaczęły zmieniać się w skały. Dziś ta nieziemska formacja z piaskowca zachwyca, wzrusza i wkurza niejednego turystę, któremu nie udało się wygrać loterii.
Bo żeby móc ruszyć na The Wave, trzeba najpierw wygrać loterię :
The Wave - jak zdobyć pozwolenie?
Loteria internetowa - 10 osób
Dziennie, jedynie 20 osobom udaje się dostąpić zaszczytu ruszenia na falę – 10 osób dostaje się z loterii internetowej i 10 z loterii osobistej. My z tego względu, że nigdy nie wiemy kiedy bus odmówi posłuszeństwa, nigdy nie mamy pewności kiedy i gdzie będziemy. Dlatego w loterii internetowej nie braliśmy udziału.
Na początek ważna rzecz – „The Wave” to nazwa formacji skalnej. Oficjalna nazwa całego terenu, na wstęp którego potrzebne jest pozwolenie to Coyote Buttes North.
Loteria internetowa odbywa się 4 miesiące wcześniej i żeby wziąć w niej udział trzeba wejść na stronę https://www.blm.gov/az/paria/index.cfm?usearea=CB
Koszt zgłoszenia 1 osoby to 5$. Nawet jeśli nie wygramy, nie odzyskujemy tych pieniędzy. Konkurencja jest dosyć spora, najbardziej oblegane daty mają nawet 700 chętnych na 10 miejsc (jednego dnia!). Zgłosić możemy maksymalnie 6 osób w jednej grupie.
Loteria na miejscu - 10 osób
Drugą opcją jest loteria na miejscu, która odbywa się 1 dzień wcześniej. Czyli jeśli chcemy na The Wave udać się we wtorek to na loterię przyjeżdżamy w poniedziałek 🙂
Loteria odbywa się w centrum informacji turystycznej „BLM Kanab Visitor Center” ponad godzinę drogi od samego The Wave. Od 8:00 do 9:00 trwa wypełnianie wniosków, a o 9:00 odbywa się sama loteria.
Można wypełnić tylko 1 wniosek na grupę (jest to sprawdzane). Potem każdy wniosek otrzymuje przydzielony numerek. Numerki są wrzucane do maszyny losującej (takiej jak w bingo) i ranger losuje kolejne numerki.
Nam udało się wygrać wejście aż dla 5 osób, czyli połowę puli – pozostałe 70 osób, chciało nas zwęglić wzrokiem 🙂
Zwycięzcy zostają po losowaniu, wpłacają 7$ za osobę i otrzymują 2 zielone karteczki z pozwoleniem – jedną na auto, drugą na plecak. Po szlaku kilka razy dziennie chodzi ranger, który sprawdza pozwolenia.
Co zrobić jeśli nie wygramy?
A co jeśli zaplanowaliśmy wyjazd na drugi koniec świata i nie wygraliśmy?
W „pobliżu” jest sporo ciekawych parków narodowych, które warto odwiedzić:
- Wielki Kanion (północna krawędź) – film >>
- Park Narodowy Zion – film >>
- Park Narodowy Bryce Canyon – film >>
A kolejnego dnia, można znów spróbować loterii.. 🙂
The Wave - jak dotrzeć na szlak?
Najpierw warto odwiedzić centrum informacji w Kanab (BLM Kanab Visitor Center) i zapytać, która droga jest przejezdna.
Do początku szlaku na The Wave prowadzą 2 drogi – krótsza od północy i dłuższa od południa. Niestety ta krótsza jest często zalana. My musieliśmy jechać od południa i trasa od drogi asfaltowej zajęła prawie godzinę. Trafiliśmy na The Wave po olbrzymich deszczach ale mimo to bez problemu dojechaliśmy tam autem bez napędu 4×4 (w kilku miejscach droga była delikatnie zalana).
Ponieważ na szlak najlepiej wyruszyć jak najwcześniej to dobrze nocować jak najbliższej. 2-3 km na południe od początku szlaku znajduje się oficjalny kemping Stateline Campground. Na drodze z południa jest też dużo miejsc gdzie możemy nocować na dziko na terenie BLM (legalnie i za darmo, wystarczy zjechać w jedną z bocznych dróg i być minimum 150 metrów od zabudowań i 50 metrów od źródeł wody).
The Wave - szlak
Szlak nie należy do najłatwiejszych, szczególnie dlatego, że nie jest zbyt dobrze oznaczony – dostajecie mapkę ze zdjęciami górek, które będziecie po drodze mijać i musicie się ich kurczowo trzymać, bo inaczej się pogubicie. Zdarzyło się już kilka razy, że jakiś turysta się zgubił i umarł z wycieńczenia. Na szlaku jest strasznie gorąco, więc trzeba mieć ze sobą niemal cały plecak wypełniony wodą. Zalecana ilość to 1 galon na osobę (prawie 4 litry).
Szlak ma w sumie 4,5 kilometra w jedną stronę – zajmuje to 2-3 godziny. Idzie się praktycznie non stop w słońcu więc koniecznie zabierzcie kapelusz. Droga powrotna wygląda zupełnie inaczej i bardzo łatwo się zgubić dlatego warto ciągle zerkać na mapkę i zdjęcia.
Ale to co czekało nas na końcu szlaku przeszło nasze wszelkie oczekiwania. Było jak we śnie. Te formy, które stworzyła natura są nierzeczywiste – wszystkie możliwe odcienie żółci, czerwieni, pomarańczu, brązu i bieli wiją się falistymi liniami jakby chciały człowieka zahipnotyzować. Do tego absolutna cisza i dookoła dosłownie nic jak okiem sięgnąć. A oko sięgało daleko.
Wpis został zrealizowany we współpracy z marką Honor.
W tej podróży towarzyszy nam ich smartfon Honor 10, z dwuobiektywowym aparatem ze sztuczną inteligencją. Technologia sztucznej inteligencji Honor 10 w czasie rzeczywistym identyfikuje ponad 500 scenerii w 22 kategoriach i dostosowuje parametry ekspozycji do każdego zdjęcia działając jak profesjonalna cyfrowa lustrzanka. Sztuczna inteligencja robi z aparatem smartfonu to, co ich użytkownicy najbardziej cenią w mobilnej fotografii: wysokiej jakości zdjęcia wykonuje się łatwo i szybko.