Bieszczady – 20+ miejsc, które musisz odwiedzić

by Karol Lewandowski
bieszczady busem przez świat

Podróż przez Bieszczady podzieliliśmy na trzy części i trzy bazy wypadowe. Pierwszą bazę zrobiliśmy z okolic Cisnej i stąd ruszaliśmy na połoniny, na przepiękne widokowe spacery, jedliśmy głównie w kultowej Chacie Wędrowca (po zjedzeniu kilogramowego Naleśnika Giganta dałoby się przejść cały Główny Szlak Beskidzki bez prowiantu, a po tygodniu takiej diety w naszych żyłach płyną już głównie jagody). Na śniadanie kupowaliśmy przepyszny chleb w Hipisówce (wspaniałe, osobliwe miejsce, jakich w Bieszczadach wiele i będziemy Wam tego typu miejsca jeszcze polecać). Stąd też ruszyliśmy Kolejką Leśną przez Bieszczady niedostępne dla samochodów. Tu również ruszyliśmy śladami wsi, których nie ma. Śladami jej dawnych mieszkańców, potocznie nazywanych Bojkami, choć mam wątpliwość, czy nazywanie ich Bojkami jest w porządku, skoro sami nie lubili być tak nazywani i raczej było to „przeżywanie”.

Kolejna, druga część podróży, to było przeskoczenie w przedbieszczadzie, gdzie zostaliśmy zaproszeni przez PKL SOLINA do odwiedzenia ich najnowszej atrakcji turystycznej – kolei gondolowej nad Jeziorem Solińskim. Tu też zrobiliśmy trochę kilometrów rowerami i tak, można zwiedzić te okolice z dala od tłumów.

Następnie ruszyliśmy na wschód Bieszczad, pod granicę z Ukrainą. Tu już pierwszego dnia spotkaliśmy przy drodze króla lasu – żubra we własnej osobie. Tutaj dalej kontynuowaliśmy nasze zachwyty nad dzikością, kameralnością i osobliwym charakterem Bieszczad. Jaki tu był spokój, jaka cisza, jakie gwiazdy! Bieszczady, przecież to jasne, że będziemy tu wracać ❤️
Już dostaliśmy info z pierwszej ręki, że najlepiej wrócić tu około 10 października – podobno wtedy buki prezentują się najpiękniej.

285x238px_solina

W Bieszczady wybraliśmy się na zaproszenie PKL Solina, a ten wpis powstał w ramach współpracy.

Zobacz też:

Trasy zaznaczone na mapie to trasy naszych wycieczek rowerowych.

Auto zostawialiśmy w miejscach oznaczonych znakiem „P”.

Jeśli przyjeżdżacie w Bieszczady na krótko, to polecamy zarezerwowanie noclegów w okolicach Cisnej lub Wetliny i stamtąd wybieranie się na wycieczki w inne części Bieszczad. My najpierw nocowaliśmy koło Cisnej, potem nad Soliną, a na końcu w Lutowiskach. Cała podróż zajęła nam 3 tygodnie.

Miejsca, w których nocowaliśmy i które polecamy:

Domek „Drewno i Kamień” w Strzebowiskach między Cisną a Wetliną. Super baza wypadowa na Połoniny. Bliźniak, wynajmuje się pół domku, z tyłu duże podwórko.

Domek „Ostoja Bieszczady” w Lutowiskach. Dobra baza wypadowa na wschodnią część Bieszczad przy granicy z Ukrainą. Bliźniak, wynajmuje się pół domku. Na górce z widokiem, jest grill i trampolina dla dzieci.

Oberża Biesisko, Przysłup między Cisną a Wetliną. Super baza wypadowa na Połoniny. Przytulne pokoje na piętrze karczmy z przepysznym jedzeniem i kameralnymi koncertami. Cudowni właściciele.

1. Połonina Wetlińska

Połoniny to odsłonięte grzbiety górskie, które znajdują się powyżej linii drzew. Dzięki temu, rozpościerają się stąd niesamowite widoki.

Podczas wizyty w Bieszczadach trzeba koniecznie wybrać się na jeden ze szlaków na połoniny – nam udało się to nawet z 2-letnią Gają.

Szlaków jest sporo, a najsłynniejsze połoniny to Wetlińska, Caryńska i Bukowska. Na połoninę Wetlińską najlepiej wybrać się z Przełęczy Wyżnej, gdzie znajduje się bardzo duży (płatny) parking. Szlak zaczyna się po drugiej stronie ulicy. Wejście żółtym szlakiem jest dosyć strome i zajmuje około godziny.

U góry można odwiedzić kultową „Chatkę puchatka” (coś w rodzaju górskiego schroniska) i ruszyć dalej Głównym Szlakiem Beskidzkim, przez Przełęcz Orłowicza na górujący nad okolicą Smerek.

2. Bacówka Jaworzec i opuszczone bojkowskie piwnice

W Jaworzcu, kilka kilometrów od Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej (czyli głównej drogi prowadzącej przez Bieszczady) znajduje się nasze ulubione bieszczadzkie schronisko – Bacówka Jaworzec. Aktualnie w Bieszczadach funkcjonują 3 tego typu schroniska.

Auto proponujemy zostawić na rozwidleniu dróg, na poboczu, albo podjechać bliżej schroniska i zostawić je na schroniskowym parkingu, tuż przy szlabanie z zakazem wjazdu.  Zanim tu dojedziecie, miniecie wioskę Kalnica, z bardzo klimatycznym starym sklepem oraz z dziką kamienistą plażą, popularną tylko wśród miejscowych.

Do schroniska dotrzecie tylko rowerem (w 10 minut) albo pieszo (w 20 minut). Droga prowadzi przez opuszczone bojkowskie wsie (dowiecie się tego z tablic informacyjnych). Zanim zajdziecie do schroniska warto na samym końcu odbić w lewo, za znakami na opuszczone wsie Bojków, czyli dawnych mieszkańców tych ziem, którzy zostali stąd wygnani w ramach powojennej akcji „Wisła”. Całe wsie wyludniły się z dnia na dzień, ale do dziś w całych Bieszczadach przetrwały kamienne piwnice, ruiny cerkwi czy stare krzyże.

Tutaj, idąc za znakami, trawicie najpierw na jedną z piwnic (można do niej zejść), potem krzyż pańszczyźniany, a na końcu ruiny starego drewnianego domu i cerkwisko. Wszędzie da się też dojechać rowerem, choć droga jest bardzo wąska.

Na koniec wracamy do tej samej drogi i krótkim stromym podejściem docieramy do bacówki. Jest przepięknie położona, ma plac zabaw i smaczne jedzenie (żurek, bigos itp.).

Spoglądając na wzgórza po drugiej stronie wciąż widać na nich miedze – wyższe pasy oddzielające kiedyś pola uprawne Bojków, od prawie stu lat opuszoczne.

BOJKOWIE

Bojkowie, to rdzenna ludność pochodzenia ukraińskiego i bałkańskiego, która zamieszkiwała Bieszczady od końca średniowiecza. Żyli w prostych drewnianych chatach „chyżach” i zajmowali się głównie bydłem i uprawą ziemi. Po drugiej wojnie światowej, gdy te tereny wróciły do Polski większość Bojków została wysiedlona do ZSRR, a reszta w ramach akcji „Wisła” została przymusowo rozproszona po Polsce. Oficjalnie miało to na celu łatwiejsze rozprawienie się z ukraińską partyzantką UPA działającą na tych terenach. Nieoficjalnie – polska władza ludowa nie lubiła mniejszości etnicznych i chciała się ich pozbyć rozdzielając je i mieszając z resztą Polski.

 

Najciekawiej o Bojkach przeczytalismy na odtworzonej przez pasjonatów tematu „chyży” w Zatwarnicy:

 

„Bojkowie – etniczna grupa pochodzenia rusinskiego i wołoskiego, zwana „góralami połonin”. Sąsiadowali od wschodu z Hucułami, a od zachodu z Łemkami. Podczas II wojny swiatowej, Bojków przesiedlono w głąb ZSRR, resztę ludnosci w wyniku „akcji wisła” rozproszono po Polsce. Dzisiaj Bojkowie żyją głównie na Ukrainie, w obwodzie Zakarpackim. Slady obecnosci po Bojkach w Bieszczadach to głównie budownictwo sakralne cerkwie i zabudowa domowa „chyże”. W budownictwie Bojów czesc mieszkalną i gospodarczą wienczył wspólny dach. Chałupy budowano z jodłowych pni. Wsie w dolinach wzdłuż Sanu i licznych potoków tworzyły zabudowę łancuchową, niekiedy na wiele kilometrów. Bojkowie w trudnym, górskim terenie zajmowali sie głównie pasterstwem, na połoninach uboga uprawa roli. Gdy na jednym stoku był wypas, na drugim prymitywnymi narzędziami uprawiano ziemię. Rolnictwo w Bieszczadach, hodowla i pasterstwo sprzyjało utrzymywaniu tradycyjnych form kultury. Pasterstwo z uwagi na ubogie plony pozostawało głownym zajęciem i zrodłem utrzymania. Codzienne zycie górali na połoninach było ciężkie. Mieszkali w szałasach, zywili się mlekiem i jego przetworami. Aż do drugiej wojny swiatowej Bojkowie ogien wzniecali krzesiwem. Obok wypasów zajmowano się hodowlą ptactwa domowego, sadownictwem, zbieractwem runa lesnego co stanowiło o ich przetrwaniu w górach. Mężczyzni pracowali jako drwale, ciesle, bednarze, kołodzieje oraz kowale. Kobiety tkały, haftowały, wyszywały i w trudzie wychowywały dzieci. Trudne warunki ukształtowały Bojków na twardych ludzi.”

Opuszczone wsie bojkowskie
Opuszczone wsie bojkowskie

3. Bacówka pod Małą Rawką

Auto najlepiej zostawić na parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej, który już sam w sobie jest przepięknie położony. Łagodnym szlakiem, w mniej niż pół godziny doszliśmy do bacówki pod Małą Rawką. Polecamy zjeść tu naleśniki z jagodami i popodziwiać widoki.

Można stąd ruszyć szlakiem na Małą Rawkę, a potem na Wielką Rawkę, ale uprzedzamy – wejście jest bardzo strome.

WYPOŻYCZALNIA NOSIDEŁ TURYSTYCZNYCH

Jeśli podróżujecie z dzieckiem i tak jak my, nie macie swojego nosidła turystycznego, to możecie je wypożyczyć w kilku miejscach. Polecamy szczególnie wypożyczalnię, którą znajdziecie pod adresem Dwernik 7 (zaznaczyliśmy ją na naszej mapce). Znajduje się na wsi, w prywatnym domu i łatwo przegapić skręt, więc jedźcie powoli. Koszt to 35 zł za dzień. Warto wcześniej zadzwonić i zapytać o dostępność nosideł (kontakt i szczegóły tutaj >>)

Poza nosidłami w ofercie mają też rowery, także elektryczne.

PKL Solina Bieszczady Busem kolej gondolowa

4. Kolej Gondolowa nad Soliną

Jedna z najnowszych okolicznych atrakcji to kolej gondolowa nad Jeziorem Solińskim.

Ta kolej to jest światowa klasa atrakcji turystycznych z kilku powodów:

  1. Wykonanie – do kolei prowadzi wystawa interaktywna preshow, z której można dowiedzieć się wielu ciekawostek technicznych i historycznych.
  2. Widoki z kolei – obłędne. Polecamy szczególnie tuż przed zachodem słońca.
  3.  Kolej wiedzie na Górę Jawor, skąd przepięknie widać Góry Sanocko-Turczańskie, a przy dobrej pogodzie i Bieszczady.
  4.  Na wieży widokowej znajduje się przepięknie położona kawiarnia ze smakołykami, również top of the top.
  5. Nawet sklep z pamiątkami to światowy poziom – przepiękne grafiki, bardzo w stylu amerykańskich parków narodowych, które bardzo lubimy.

Dodatkowo na zboczu Góry Jawor można poznać historię i bieszczadzkie legendy w fajnie zrobionym parku tematycznym Tajemnicza Solina.

Bilety na kolej i więcej szczegółów znajdziecie tutaj https://bit.ly/3oRb83Z

5. Cerkiew w Smolniku

Jedna z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych (wpisana na listę UNESCO) bojkowskich cerkwi w Bieszczadach. I do tego położona na wzgórzu z przepięknymi widokami.

Warto wejść do środka i zobaczyć też klimatyczne wnętrze cerkwi.

Niestety większość pozostałych cerkwi nie przetrwała – po wysiedleniu rdzennych mieszkańców były palone, rozbierane i niszczone. Ta przez długi czas funkcjonowała jako… magazyn siana.

Kiedyś była tu wieś. W 1944 roku przetoczyły się tędy wojska radzieckie, a wieś zostałą włączona do ZSRR. W 1951 roku Smolnik wrócił do Polski. Smolnik wrócił, ale bez mieszkańców. Mieszkańców przesiedlono do obwodu nikołajewskiego. W latach 50 i 60 wszystkie domy we wsi rozebrano. Wszystko oprócz cerkwi, która funkcjonowała jako… magazyn siana. Oprócz cerkwi i starodrzewia nic po wsi nie zostało.

Cerkiew w Smolniku bojkowska bieszczady
Cerkiew w Smolniku

6. Zatwarnica - Kino Końkret i Chata Bojkowska

Zatwarnica to niewielka wioska, z kilkoma wartymi odwiedzenia miejscami:

Kino Końkret, Chata Bojkowska i Wodospad Szepit.

Dotrzecie tu albo rowerem od zachodu – trasą wzdłuż Doliny Sanu, od wsi Rajskie/Studenne, albo samochodem od wschodu.

Kino Końkret

Kino Końkret to kawiarnia i małe kino studyjne, znajdujące się w starym Parku Konnym. Parki Konne powstawały w Bieszczadach w latach 50′ i 60′, żeby ściągać drewno z trudno dostępnych zakątków Bieszczad. W Kinie Końkret znajdziecie też sklep z lokalnymi pamiątkami.

Podczas naszej wizyty odbywało się tu Otwarcie Podkarpackiego Szlaku Filmowego.

Kawiarnia "Kino Końkret"
Kawiarnia "Kino Końkret"

Chata Bojkowska i Wodospad Szepit

Na końcu wsi znajduje się rekonstrukcja chyży – chaty w jakiej mieszkali Bojkowie. Miejsce jest prowadzone przez prywatnych pasjonatów, dlatego często jest zamknięte i żeby zwiedzić wnętrza trzeba zadzwonić na numer podany na drzwiach.

W środku można dowiedzieć się więcej o Bojkach, czy kupić lokalne rękodzieło i pamiątki.

Warto też przejść się kilkaset metrów szutrową drogą do Wodospadu Szepit – niewielkiego, ale największego wodospadu w Bieszczadach.

Chata Bojkowska, tzw. "chyża"
Chata Bojkowska w Zatwarnicy - udostępniona do zwiedzania
Torfowisko Tarnawa

7. Torfowisko Tarnawa i trasa wzdłuż granicy

Bieszczadzki koniec świata i jedna z naszych ulubionych tras w Bieszczadach, prowadząca wzdłuż granicy z Ukrainą.

Auto zostawiliśmy pod sklepem w Tarnawie Niżnej, a następnie ruszyliśmy rowerami w kierunku Torfowiska Tarnawa. Po drodze można zwiedzić stadninę koni huculskich, charakterystycznych dlatego regionu. Po kilku kilometrach asfaltową spokojną drogą, z pięknymi widokami, dociera się do torfowiska Tarnawa. Obok jest parking, można tu też przyjechać samochodem.

Przez torfowiska prowadzą specjalne kładki – zaczynają się z obu stron parkingu (tę po lewej łatwo przegapić). Warto wybrać się na 15-minutowy spacer i popodziwiać dziką naturę. Tutejsze widoki bardzo przypominały nam rozlewiska przez które szliśmy na Alasce po Stempede Trail.

Trasa rowerowa z Tarnawy Niżnej do Tarnawy Wyżnej
Po drodze można odwiedzić stadninę hucułów
Klimatyczny sklep pod którym zostawiliśmy auto

8. Trasa Doliną Sanu

Kolejna, bardzo fajna trasa rowerowa – kilkanaście kilometrów w jedną stronę.

Parking znajduje się we wsi Studenne, przy moście nad Sanem. Ostatnie kilka kilometrów dojazdu to bardzo dziurawa droga.

Startują stąd dwie trasy:

  1. rowerowa, wiodąca północną stroną rzeki.
  2. piesza, prowadząca południową stroną rzeki (też ponoć przepiękna, po drodze opuszczone wsie i ruiny cerkwi).

My wybraliśmy się tą rowerową. Trasa w większości szutrowa, lekko górzysta. W kilku miejscach bardzo ładne punkty widokowe na dolinę Sanu. Najładniejsze widoki są na końcu trasy, przy miejscu ogniskowym koło Zatwarnicy.

Można dojechać właśnie aż do tej bardzo ładnej wsi (którą opisujemy w innym punkcie) i wrócić inną trasą.

Trasa jest zamknięta dla ruchu samochodowego.

9. Trasa rowerowa Przysłup-Strzebowiska

Niepozorna trasa tak zwaną „stokówką” czyli drogą do wywozu drewna. Zaczynamy i kończymy pod Oberżą Biesisko. Prowadzi najpierw przez wieś Przyszłup, a potem zboczem góry aż do wsi Strzebowiska. Koło „Osady Magury” zaczynają się piękne widoki na połoniny.

Trasa do przejechania w godzinę.

Ruiny cerkwi w Berezce

10. Ruiny cerkwi w Berezce

Bardzo dobrze zachowane ruiny, ale dobrze schowane i położone tuż obok bardzo turystycznych rejonów Soliny.

Cerkiew została zbudowane w 1869 roku przez Bojków, rdzenną ludność tych terenów, a do dziś zachowały się nawet fragmenty fresków.

Polecamy zostawić auto koło kościoła i rowerem lub pieszo przejść się do cerkwi, a następnie przez polną drogę na drugą stronę ulicy do starego parku pałacowego.

Dalej we wsi, za „Noclegami u Dudów” traficie na jeden z wielu murali z serii „Cichy memoriał”.

Bestseller 2021

Niesamowita Polska

Nasza nowa książka "Niesamowita Polska" już w sprzedaży! W naszych podróżach po Polsce szukamy miejsc nietypowych, rzadziej odwiedzanych przez turystów, i takich, za którymi kryje się jakaś ciekawa historia bądź tajemnica. W tym inspiracyjnym książko-albumie przedstawiamy 52 propozycje wycieczek – po jednej na każdy weekend w roku.

Naleśnik Gigant - popisowe danie restauracji "Chata Wędrowca"

11. Chata Wędrowca

Jedna z najbardziej kultowych knajp w Bieszczadach. Wbrew nazwie, nie trzeba do niej wędrować, bo położona tuż przy głównej drodze.  Z parkingu trzeba wejść w dosyć ukryte przejście między świerkami.

Zjecie tu słynne „Naleśniki Giganty” – zrobione z naleśnikowego ciasta ale smażonego na oleju jak indiańskie placki Navajo. Duże naleśniki wraz z dodatkami ważą ponad 1 kg, a do wyboru są jagody, jabłka i jeszcze kilka innych dodatków.

Poza naleśnikami zjecie tu też dużo innych klasycznych dań – wszystkie bardzo dobre.

Miejsce bardzo stylowo urządzone. Często trzeba poczekać w kolejne na wolny stolik, ale nigdy nie czekaliśmy dłużej niż 10 minut. W każdym razie – warto.

12. Hipisówka

Baro-kawiarnia w hipisowskim stylu, odbywają się tu też koncerty.

Jest tu też sklep z bardzo dobrym chlebem na zakwasie i lokalnymi przetworami i alkoholami.

13. Park Ochrony Bieszczadzkiej Fauny

Bardzo nowe miejsce, które udało nam się odwiedzić jeszcze przed oficjalnym startem. Założony przez pasjonatów park, który zajmuje się bieszczadzkimi zwierzętami, które ucierpiały np. w wypadkach. Park będzie można niedługo zwiedzać. Poza zobaczeniem lokalnych zwierząt będzie można tez dużo dowiedzieć się z tablic edukacyjnych.

Bocian, który właśnie został przywieziony do parku
Bocian, który właśnie został przywieziony do parku
parki beiszczadzkiej fauny

14. Bieszczadzka Kolejka Leśna

Stara kolejka służąca do wywozu drewna przerobiona na atrakcję turystyczną. Kolejka kilka razy dziennie startuje z głównej stacji we wsi Majdan.

Atrakcja bardzo popularna, więc polecamy wybrać się na najwcześniejsze kursy (około 9 rano). Potem może zabraknąć biletów. Dokładny rozkład jazdy znajdziecie tutaj: https://kolejka.bieszczady.pl/rozklad-jazdy/

Bardzo fajna atrakcja dla rodzin z dziećmi. Kolejka prowadzi przez bieszczadzkie łąki i lasy. Trasa w jedną stronę zajmuje około godziny, potem jest pół godzinna przerwa i powrót.

Rozczarowuje jedynie stacja docelowa – staje się po prostu w środku lasu, przy stoiskach z jedzeniem. Nie ma żadnego widoku, żadnej atrakcji, nie ma gdzie pójść. Aż prosi się tutaj np. o jakąś rekonstrukcję bojkowskiej wsi (lub chociaż jednej chaty) i tablice edukacyjne, z których będzie można dowiedzieć się czegoś o historii Bieszczad czy chociażby o tym, do czego wcześniej służyła ta kolejka.

15. Leśny Zwierzyniec w Lisznej i trasa rowerowa do granicy ze Słowacją

Niewielki zwierzyniec, super miejsce dla dzieci. Można kupić kubek jedzenia i nakarmić kozy, konie czy daniele. Fajne miejsce, żeby dziecko z bliska zobaczyło zwierzęta. Gaja była zachwycona małymi kozami.

Warto stąd (albo z parkingu przy Kolejce Leśnej) ruszyć rowerem w stronę granicy ze Słowacją. Trasa prowadzi przez spokojną wieś, a na końcu znajduje się wieża widokowa.

Można też skręcić na opuszczoną wieś Solinka i zrobić dużą pętlę przez okoliczne lasy i pola.

Trasa rowerowa na Przełęcz nad Roztokami
Wieża widokowa na granicy ze Słowacją

16. Cerkiew w Łopience (i prowadząca do niej trasa rowerowa)

Miejsce poza utartym szlakiem, dla osób, które szukają ciszy i spokoju. Od parkingu Sine Wiry prowadzi tu szutrowa, kilkukilometrowa trasa, idealna na rower.

Żubr spotkany przez nas na drodze kilka kilometrów od zagrody pokazowej

17. Zagroda pokazowa Żubrów

Darmowa zagroda, w której można z daleka zobaczyć żubry i dowiedzieć się o nich kilku ciekawostek. Warto, jeśli jest się akurat w okolicy (np. w drodze na torfowisko Tarnawa).

Kiedys żubry występowały w całej Europie. Później je wybito prawie całkowicie. Dla mięsa. W latach 60, w PRLu sprowadzono je do Polski na nowo. Ale nie żeby ratowac zagrożony gatunek, ale żeby wysocy oficjele Polski Ludowej mogli sobie urządzac polowania na tzw. „grubego zwierza”. Pod koniec lat 90. bieszczadzkie żubry zaczęły chorowac na gruźlicę. Chorowały prawdopodobnie dlatego, że krzyżowały się w obrębie zbyt małej populacji. Dlatego też sprowadzono kilka zwierząt z ogrodów zoologicznych i wypuszczono, aby przyłączyły się do bieszczadzkich stad. Dzis żubry w Bieszczadach żyją dziko, poza kilkoma w pokazowej zagrodzie żubrów. Jest ich łącznie ponad 700 sztuk – generalnie jest wzrost populacji w stosunku do poprzednich lat, także brawo żubry!

18. Dzikie plaże na Solince i Wetlinie

Udało nam się też znaleźć kilka dzikich miejsc, w których można zaparkować auto i odpocząć nad wodą. Jedno z nich to popularna głównie wśród miejscowych Plaża w Kalnicy (nad rzeką Wetlina), a drugie to kamienista malutka plaża na rzece Solinka, niedaleko wsi Buk.

Oba miejsca zaznaczyliśmy na mapie.

Biwakowanie i plażowanie na dziko

Pamiętajcie - jeśli chcecie, żeby takie miejsca istniały, to nie niszczcie ich. Sprzątajcie po sobie, nie wjeżdżajcie autem do wody i nie palcie ognisk. I generalnie, po prostu nie bądźcie burakami.

19. Sklep-bar w Polanie

Bar i sklep w stylu PRL (nie stylizowany, po prostu nie modernizowany ;)).

Jeśli jesteście akurat w tej okolicy (czyli na trasie z Soliny do Lutowisk) to warto zatrzymać się na napój czy lody. Można też coś zjeść.

20. Trasa rowerowa z widokiem na Solinę

W Polańczyku nad Soliną znaleźliśmy dwa ładne punkty widokowe na Solinę (idealne na zachód słońca). Jeden to ten znajdujący się zaraz za „Centrum Informacji Uzdrowiskowo – Turystycznej w Polańczyku”. A drugi, bardziej dziki, to Punkt widokowy „Na Górce”. (oba zaznaczyliśmy na mapie).

Polecamy zostawić auto na parkingu koło centrum informacji i przejechać się rowerem na oba punkty, albo nawet zrobić proponowaną przez nas trasę (jest zaznaczona na mapie).

21. Sine Wiry

Niewielki rezerwat chroniący kilka kilometrów rzeki. Miejsce widowiskowo szczególnie przy wysokim poziomie wody, która kotłuje się tu na wystających skałach. Można się tu dostać albo od parkingu Sine Wiry (tego, z którego startuje się do cerkwi w Łopience) – wtedy dojście zajmuje około 30 minut.

Druga, dłuższa trasa, jest lepsza na rower – startuje pod bacówką w Jaworzec.  Ta trasa zajmuje ponad 30 minut w jedną stronę rowerem, 70% trasy po asfalcie dostępnym tylko dla rowerów.

Sama trasa (rowerowa) podobała nam się bardziej niż rzeczone Sine Wiry, ale trafiliśmy na bardzo niski poziom wody.

22. Oberża Biesisko

Bardzo smaczna restauracja, prowadzona przez ludzi zakochanych w Bieszczadach – Dorotę i Krzyśka.

Przepyszne jedzenie, przyjazna atmosfera i kameralne koncerty (bardzo polecamy sprawdzić czy w dany weekend akurat coś się nie szykuje!).

Są tu też przytulne pokoje gościnne – nocowaliśmy tu kilka dni.

23. Grill bar Wilczy Kęs

Niepozorne miejsce, które mijaliśmy wielokrotnie, ale dopiero w ostatni dzień zdecydowaliśmy się tu zajechać.

Przepyszny pstrąg, świetne jedzenie z grilla, np. lokalne proziaki (bułki) w formie burgerów. A nad rzeką rewelacyjnie położone leżaki.

W jednym z budynków można kupić pamiątki i rękodzieło.

Polecamy!

24. POPAS Wetlina - food truck z proziakami

Kolejne pyszne i niepozorne miejsce – food truck koło wielkiego białego namiotu ze sprzętem outdorowym. Warto zatrzymać się na burgery z proziaków.

Proziaki to podkarpackie chlebki sodowe. Tutaj zjecie je w formie burgerów np. z kurczakiem, z pieczarkami, czy z tofu. Obok lody tajskie i pierogi, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

Polecamy jeśli szukacie w Bieszczadach szybkiego, ale lokalnego jedzenia.

Te wpisy też mogą Cię zainteresować

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat