czwartek, 27.02.2014r.
Wczoraj wieczorem zostaliśmy przyjęci przez Grażynę, znajomą Basi Meder, u której będziemy mogli zostawić busa na czas pobytu w Nowej Zelandii. Grażyna z mężem i córeczką objechali już świat kilka razy dookoła i są dowodem na to że jeżeli się chce to można podróżować całe życie niezależnie od pracy, dzieci i innych rzeczy które mogłyby wydawać się problemem.
Cały dzień przepakowujemy się z naszego busa do 4 toreb, które możemy zabrać na Nową Zelandię. Zabieramy namioty, garnki, naczynia, prysznic, trochę zupek chińskich Vifon i wszystkie ciepłe ciuchy jakie mamy.
Około 15tej zostawiamy busa i Grażynka zawozi nas na lotnisko. Podczas odprawy musimy pokazać że mamy bilet powrotny i powiedzieć po co lecimy na Nową Zelandię. Nasza wiza australijska kończy się za kilka dni, ale wystarczy że wyjedziemy z Australii na kilka dni i kiedy znów wrócimy będziemy mieli automatycznie wizę na kolejne 3 miesiące – nasza wiza turystyczna evisitor pozwala nam na pobyt do 12 miesięcy ale maksymalnie 3 miesiące na raz.
Jeśli chodzi o Nową Zelandię to Polacy od kilku lat nie potrzebują ubiegać się wcześniej o wizę, jest ona przyznawana na lotnisku po wylądowaniu w Nowej Zelandii.
Nasz samolot startuje z opóźnieniem ale za to zanim opuści Melbourne robi jeszcze kółko nad centrum miasta. Z tej perspektywy wygląda to niesamowicie! Dopiero teraz widać że Melbourne jest tak olbrzymie że nawet z samolotu nie można objąć go całego wzrokiem.
3 godziny później, o północy (czas zmienił się o kolejne 2h, teraz mamy 12h różnicy z Polską) lądujemy w Christchurch na południowej wyspie Nowej Zelandii. Będziemy tu 9 dni i chcemy objechać całą południową wyspę wypożyczonym samochodem. W samolocie musimy wypełnić formularz dotyczący nielegalnych przedmiotów, celu wizyty, długości, adresu pod jakim będziemy przebywać itd. Potem rozmowa z celnikiem, który wypytuje o wszystko jeszcze raz. Na koniec zabierają nas na prześwietlenie. Kiedy dowiadują się że mamy namioty zabierają nas do specjalnego pomieszczenia, w którym każą nam rozłożyć namioty żeby mogli je sprawdzić pod kątem żyjątek, roślin itd. Namioty były używane przez ostatnie 3 miesiące więc są trochę uwalone błotem, ale urzędnik tylko przejeżdża przez nie odkurzaczem i puszcza nas dalej.
Przed lotniskiem czeka na nas Dorota (kolejna znajoma naszej kochanej Basi Meder, która czuwa nad nami od początku wyprawy) u której będziemy dziś nocować. Pomimo późnej godziny wita nas ciepło szerokim uśmiechem i zabiera do siebie do domu.
Jutro rano wypożyczamy samochód i ruszamy w trasę! Planujemy zobaczyć lodowce, przepłynąć się po słynnych fiordach, pochodzić po górach i zobaczyć parę miejsc z Władcy Pierścieni. Mamy tylko 9 dni więc zdecydowaliśmy się tylko na południową wyspę Nowej Zelandii, która jest ponoć duużo ciekawsza. Na północną trzeba będzie jeszcze kiedyś wrócić ;). Zapowiada się niesamowite 9 dni! 🙂
Planowana trasa: