wtorek, 25.02.2014r.
Rano na naszym obozowisku pod Domem Polski rozpętuje się wichura. Cały teren jest piaszczysty więc piach włazi wszędzie, nawet do herbaty i konserwy. Zbieramy obozowisko, oddajemy klucze, dziękujemy za nocleg i jedziemy na zwiedzanie Melbourne.
Meblurne okazuje się baaardzo dużym miastem, dojazd do centrum przez korki zajmuje nam ponad 2 godziny. Zostawiamy busa przy parku koło informacji turystycznej (bardzo ciężko było znaleźć tu parking, polecamy stawać przy Victoria Market i stamtąd rozpoczynać zwiedzanie) i ruszamy na miasto. Nowoczesne wieżowce bardzo ciekawie współgrają tu ze starymi budynkami i kamienicami. Chyba odzwyczailiśmy się od cywilizacji przez pobyt w outbacku bo miejskie tłumy i szybkość życia wydają się trochę przytłaczające. Nawet w fast foodzie wszyscy są w garniturach.
Przechodzimy przez centrum, potem przez dzielnice biznesową i Chinatown i trafiamy na wielki bazar Victoria Market. Można tu kupić bardzo tanio owoce i warzywa a także pamiątki i rękodzieła w cenach nawet 10 razy niższych niż w zwykłych sklepach z pamiątkami!
Jedziemy do Basi i Andrzeja, którzy zaprosili nas na basen i grilla. Na grillu serwują rarytasy jakich jeszcze nigdy nie jedliśmy – małże, a do tego przepyszne steki, pieczona kukurydza i wiele innych. Nasi gospodarze dużo podróżują, trochę inaczej niż my – wielkimi statkami, które pływają po portach na całym świecie – to dopiero musi być niezłe przeżycie!
Po grillu zapraszają nas jeszcze na kawkę i australijski przysmak, ciasto Pavlova z kiwi – dosłownie rozpływa się w ustach!
Na nocleg zostajemy zaproszeni przez Agę i Jacka, którzy mieszkają pod Melbourne. Ich dom rozpoznajemy po polskiej fladze zawieszonej na skrzynce. Kiedy podjeżdżamy Jacek wita nas w koszulce z napisem “Polska”. Bardzo miło spędzamy cały wieczór i dowiadujemy się gdzie pojechać jutro żeby spotkać papugi i przejechać się koleją parową. Zapowiada się ciekawy dzień :).
P.S.
Basia i Andrzej – dzięki Wam Melbourne zapamiętamy jako jedno z ulubionych miast w Australii. Dzięki za wszystko!
Aga i Jacek – dzięki że czekaliście na nas do późna, za nocleg, przepyszne pierogi i spotkanie!