poniedziałek, 24.02.2014r.
Kiedy wstajemy Szuwara i Ani nie ma już w domu. Poznali nas wczoraj a dziś już nie boją się zostawić nas samych w swoim domu. Chyba udzieliła im się australijska mentalność. Zatrzaskujemy za sobą drzwi i pakujemy się do busa. Jedziemy do nadmorskiej miejscowości Queenscliff pod Melbourne. Zwiedzamy to urocze miasteczko a później ruszamy do Melbourne gdzie mamy zaproszenia od dwóch domów Polskich, które dostaliśmy kilka tygodni temu.
Kiedy dojeżdżamy do Melbourne kontaktujemy się z Domem Polskim Syrena. Kilka tygodni temu dostaliśmy z obu domów informację, że czekają na nas i mogą nas przenocować. Prezes domu Syrena odbierając telefon wydaje się wyraźnie zaskoczony i mówi, że nie mają możliwość przenocowania kogokolwiek, pierwszy raz słyszy o naszym przyjeździe i nie wie kto podał nam takie informacje..
Jedziemy do drugiego Domu Polskiego w Albion. Pod domem z uśmiechem witają nas Basia i Andrzej, Polacy, którzy próbowali nam załatwić noclegi w Albion. Wspólnie spotykamy się z prezesem domu w Albion, który też wydaje się trochę zaskoczony naszą wizytą. Okazuje się, że nie będziemy mogli przenocować na podłodze w żadnej z sal dom, bo Klub Polski nie ma jakiegoś specjalnego ubezpieczenia, które by na to pozwalało. Dostajemy za to pozwolenie na rozbicie się z namiotami koło boiska i do tego dostajemy klucze do prysznicy i pralki – czyli wszystko czego potrzeba nam do szczęścia 🙂
Basia i Andrzej fundują nam jeszcze przepyszne pierogi z klubowej restauracji. W międzyczasie przyjeżdża Tadeusz, kierownik Klubu i pokazuje nam cały teren itd.
Basia i Andrzej zapraszają nas jeszcze jutro na grilla do siebie i podpowiadają co warto zobaczyć w Melbourne.