Dzień 104 – z powrotem w Melbourne i problemy na lotnisku – Mennica Wrocławska Australia Trip 2013-2014

by Karol Lewandowski

niedziela, 9.03.2014

IMG_4026[1]

Wstajemy o 4:00 i Witek zawozi nas na lotnisko. Na lotnisku okazuje się, że odprawę możemy zrobić tylko w automacie ale automat ciągle wyrzuca jakiś błąd. Udaje nam się znaleźć jakiegoś pracownika, który po zobaczeniu wydruku błędu sugeruje że prawdopodobnie nie mamy ważnej wizy. Z warunków naszej wizy wydawało nam się, że mamy pozwolenie na kilkukrotny pobyt w Australii do 3 miesięcy przez 12 miesięcy. Byliśmy już prawie 3 miesiące i myśleliśmy, że po powrocie z Nowej Zelandii dostaniemy wizę na kolejne 3 miesiące. A co jeśli to nie tak działa? Najgorsze jest to że ambasada w ogóle nie była pomocna w wytłumaczeniu tych kwestii i wręcz wprost powiedziała nam jakieś bzdury w stylu że “doradzanie nam na temat wizy nie jest w ich interesie”. A co jeśli nie wpuszczą nas do Australii, bus tam zostanie, będziemy musieli jakoś wrócić do Polski i stracimy kaucje za busa?

Zrobiło się trochę nerwowo, do wylotu została godzina a my dalej nie mamy naszych opłaconych 2 miesiące temu biletów więc zaczynamy biegać po lotnisku w poszukiwaniu kogoś kompetentnego. W końcu udaje  znaleźć się pracownika Air New Zealand czyli linii którymi będziemy lecieć. Bierze nasze paszporty i zaczyna je wprowadzać ręcznie do systemu. Udaje się wydrukować bilety! Czy to oznacza że nasza wiza jednak działa? Nie ma czasu na zastanawianie więc lecimy nadać bagaże i znaleźć nasz samolot.

Kiedy przechodzimy przez kontrolę osobistą najpierw zabierają na bok Karola i robią badanie na posiadanie ładunków wybuchowych a potem okazuje się że zniknął gdzieś Wojciech który był za nami. Czekamy na niego pół godziny i dalej go nie widać a samolot zaraz startuje. Nie możemy wrócić bo jesteśmy już za bramkami a strażnicy nic wiedzą. Do tego Wojtek nie odbiera telefonu. Jakaś paranoja!

W końcu, 5 minut przed odlotem samolotu pojawia się Wojtek. Okazuje się, że przyczepili się do zapalniczki Zippo, która była w bagażu, musieli cofnąć jego torbę, która byłą już w samolocie i wyjąć paliwo do zapalniczki!

Wbiegamy do samolotu i za parę chwil odlatujemy.

W każdym samolocie przed lotem puszczany jest film instruktażowy dotyczący zasad bezpieczeństwa. Zazwyczaj jest to nudna część na która nikt nie zwraca uwagi ale Air New Zealand zrobiło bardzo oryginalne filmy. Jeden jest zrobiony z udziałem postaci z najnowszego Hobbita a drugi z udziałem modelek reklamujących najnowszą kolekcję bikini. Tym razem wszyscy pasażerowie uważnie oglądają informacje o rozmieszczeniu wyjść ewakuacyjnych i zakładaniu kamizelek ratunkowych.

—–

3 godziny później lądujemy w Melbourne. Przechodzimy przez odprawę ale przyczepiają się do Daniela, który nie wypełnił jakiś pół w formularzu, który dostaliśmy w samolocie. Urzędniczka zaczyna do niego krzyczeć “Po co przyjechałeś do Australii?! Pewnie nielegalnie pracować i poleciałeś do Nowej Zelandii żeby przedłużyć wizę żebyś mógł znów nielegalnie pracować!”. No takiego powitania się nie spodziewaliśmy, Pani urzędniczka chyba była trochę rasistowsko nastawiona do gości z Polski. Całe szczęście udaje nam załagodzić sytuację i wytłumaczyć że przyjechaliśmy w celach turystycznych i że chcemy dokończyć naszą wyprawę. Dopiero kiedy pokazujemy bilety powrotne z Australii do Europy zostajemy puszczeni.

IMG_4032[1]

Przed lotniskiem czeka na nas Andrzej, który zaoferował odebranie nas z lotniska i razem z żoną, Basią zaprosili nas na obiad. I to jaki obiad! Wielka góra owoców, przepyszny niedzielny rosół, mięso z ziemniakami a na deser słynny australijski tort Pavlova. Niesamowite że jedzenie może sprawić tyle radości :).

Andrzej zabiera nas jeszcze do miasta żeby pokazać nam korty na których grała Radwańska i tor formuły F1 na którym za kilka dni odbędą się zawody.

Na nocleg wracamy do Grażynki u której stał przez cały tydzień nasz bus. To są dopiero podróżnicy! 7 razy objechali już świat dookoła a ich córka więcej życia spędziła w podróży niż w domu. Właśnie szykują się do wyprawy do Japonii a my wypytujemy ich o Amerykę Południową i porady dotyczące naszej kolejnej wyprawy ;).

 

IMG_4052[1]

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat