09.08.2017, Sroda
W Saskatoon odwiedziliśmy centrum kultury indiańskiej, w którym mogliśmy trochę więcej dowiedzieć się o ich historii.
Przez resztę dnia przejechaliśmy ponad 600 km i dotarliśmy do Edmonton.
Auto jedzie świetnie, idealna prędkość to dla niego około 100 km / h. Spalanie wychodzi w ostatnich dniach około 15-16 litrów na 100 km. Jedyny mankament jest taki że przy wyższych obrotach w aucie jest dosyc głośno (olbrzymi silnik).
Do Edmonton zaprosił nas Zigi, czyli Zbigniew. Zaprosił nas tam 5 lat temu i przez przypadek trafiliśmy na jego maila. Odpisaliśmy i okazało się że zaproszenie jak najbardziej aktualne. Zigi od kilku dni siedział na naszym blogu, śledził GPSa i wysyłał nam swoje podpowiedzi.
Wieczorem razem z żoną Jolą przygotowali dla nas kolację w ogródku i do późna raczyli nas niesamowitymi opowieściami o swoim życiu – o budowaniu kolei transyberyjskiej, o Wietnamie, o emigracji do Włoch i Kanady. Więcej o nich przeczytacie kiedyś w naszej książce, bo tu nie ma czasu na tak długie opowieści 😉
Zigi powiedział też, że tak miało być – przed ruszeniem na Alaskę mieliśmy przyjechać do niego, żeby mógł nas odpowiednio na tę wyprawę wyposażyć. Dostaliśmy pistolet hukowy na niedźwiedzie, piłę do drewna, zestaw do naprawy kół, prostownik, mały rower i wiele innych przydatnych gadżetów. Nie chcieliśmy ich przyjmować, ale Zigi zagroził, że jeśli ich nie zabierzemy to on je wyrzuci do śmietnika.
Dzięki Zigi!