niedziela, 16.04.2014r.
Rano kiedy po 10 km szutrowej drogi dojeżdżamy z naszego leśnego kempingu do miasta słyszymy, że coś syczy pod busem. Powietrze schodzi nam z przebitego koła! Pierwszy raz po przejechaniu ponad 100.000 km złapaliśmy gumę. Całe szczęście dzięki Jurkowi z Adelaidy mamy sprawne zapasowe koło i szybko i sprawnie udaje nam się je wymienić. Całe szczęście dostaliśmy od S&R długi solidny klucz do kół, bo już nie raz mieliśmy problem z odkręceniem zapieczonych śrub w naszym busie.
Dziwi nas jednak wygląd pęknięcia – 3 długie cięcia od wewnętrznej strony opony. Może niechcący najechaliśmy na jedną z kolczatek przed którymi wszyscy nas ostrzegali?
Wysadzamy naszego izraelskiego autostopowicza i odbijamy na północ w kierunku Góry Kościuszki. Przed nami Alpy Australijskie. Kiedy wjeżdżamy na ponad 1000m dookoła leży śnieg (!) a mgła robi się tak gęsta że praktycznie nic nie widać. Szkoda, bo pewnie ominęły nas przepiękne widoki.