Dzień 6 – Sydney i Polish Christmas – Mennica Wrocławska Australia Trip 2013-2014

by Karol Lewandowski

niedziela, 1.12.2013

Rano lądujemy na lotnisku w Brisbane gdzie mamy przesiąść się na ostatni, czwarty już, samolot do Sydney. Ponieważ następny lot będzie już krajowy to właśnie w Brisbane przechodzimy kontrole bagażową, którą byliśmy bardzo straszeni. Australia jest bardzo restrykcyjna jeśli chodzi o wwożone towary obawiając się bakterii i wirusów z innych kontynentów. Nie można więc wwozić mięsa, owoców, żadnego jedzenia, błota na butach a nawet nie można być chorym.

Po kontroli paszportowej zostajemy ustawieni na długiej czerwonej linii a bagaże leżą przed nami. Po kolei wzdłuż wszystkich bagaży przechodzi specjalny pies i obwąchuje je szukając zabronionych przedmiotów. Nagle pies siada przy jednym z naszych plecaków – oznacza to że coś znalazł! Strażnik zabiera plecak na bok i pyta kto jest właścicielem. Karol. Przed wylądowaniem musieliśmy wypełnić oświadczenie o niewwożeniu niczego nielegalnego i strażnik czyta je jeszcze raz, pokazuje podpis i pyta czy jesteśmy świadomi konsekwencji. Potem następuje kontrola całego bagażu, wyjmowane i sprawdzane są wszystkie rzeczy. Robi się stresująco a w głowie pojawia się pytanie – a co jeśli ktoś coś podrzucił na lotnisku? W końcu siedzieliśmy z plecakami w tłumie w poczekalni, co chwila ktoś się dosiadał itd.

Plecak zostaje całkowicie opróżniony, a wszystkie zakamarki sprawdzone. Okazuje się, że pies wyczuł.. zapach banan sprzed 2 dni! Celnicy pakują wszystko z powrotem w tej samej kolejności, oddają plecak i mówią “Welcome to Australia”.

Oficjalnie jesteśmy w Australii!

Kiedy wychodzimy z lotniska czeka na nas niespodzianka – komitet powitalny. Przed wyprawą kontaktowaliśmy się z wieloma Polakami mieszkającymi w Sydney poprzez fora internetowe, grupy na facebooku czy zupełnie przypadkowe znajomości w stylu “znam kogoś kto zna kogoś kto ma rodzine w Australii”.

Na lotnisku czekają na nas Joasia, Grzesiek i jego kolega John, z wielką flagą australijską, kamerą i pluszowymi misiami koala dla całej ekipy!

– Witamy ekipę w Australii! Wreszcie jesteście! – zostajemy przywitani i wyściskani – Szybko, zabierajcie torby i lecimy do auta, musimy zdążyć na Polish Christmas!

Polish Christmas to największy polonijny festyn w Australii odbywający się akurat dzisiaj. Tematem przewodnim są nadchodzące święta, ale jakoś nie możemy sobie tego wyobrazić przy wszechobecnych palmach i ponad 30 stopniach Celsjusza.

Kiedy wsiadamy do auta coś nam nie pasuje. Gdzie jest kierownica? Po drugiej stronie.. W Australii ruch jest lewostronny. Joasia zaczyna mknąć po drogach a my jesteśmy przerażeni tym co dzieje się na drodze – auta jadą w przeciwnym kierunku, wyprzedza się nie z lewej tylko z prawej strony a kilkupasmowe rondo jest po prostu nie do ogarnięcia. Ale jak mówi Joasia, kilka dni i można się przyzwyczaić, trzeba tylko uważać przy przechodzeniu przez drogę żeby przez europejski nawyk patrzenia w lewą stronę nie wpaść pod auto jadące z prawej.

bumerangIMG_1657.jpg

W samym centrum Sydney trafiamy na wielki biało-czerwony tłum na Darling Harbor. Na środku scena z zespołem śpiewającym po polsku, pełno stoisk z polskim bigosem, gołąbkami, pierogami, koszulkami w polskich barwach i wiele innych. Joasia prowadzi nas przez tłum na stoisko polskiego radia i momentalnie zostajemy otoczeni przez sporą grupkę Polaków. Okazuje się że wszystkie osoby z którymi kontaktowaliśmy się przed wyjazdem się znają – bo tu, wśród polonii w Sydney, wszyscy się znają. Poznajemy się z Panem Januszem i Krzysztofem z polonijnego portalu Bumerang Polski z którymi kontaktowaliśmy się przed wyprawą w sprawie wspólnego pikniku na którym pokażemy busa (piknik już za tydzień, w niedziele o 12:00 w Coogee w Sydney).

Pan Janusz zabiera nas na scene gdzie zostajemy zapowiedzeni i dostajemy mikrofon, żeby opowiedzieć parę zdań o naszym projekcie olbrzymiemu tłumowi. Gdy tylko schodzimy ze sceny pan Ryszard z firmy NAREL zaprasza nas na przepyszny bigos i gołąbki. Siadamy przy stole razem ze starszyzną polonii z Sydney i rozmawiamy o Australii i o naszej trasie. Wielu Polaków jest tu już nawet ponad 30 lat i pomimo tego że startowali od zera bardzo dobrze sobie poradzili i dorobili się własnych świetnie prosperujących firm.

Po festynie Joasia oraz ekipa Bumeranga Polskiego zawozi nas do Domu Polskiego w dzielnicy Ashfield w którym dzięki gościnności lokalnej Polonii będziemy mogli mieszkać przez kilka najbliższych dni za co z całego serca dziękujemy.

W domu Polskim poznajemy Pana Jurka, który opowiada nam historie swojego fascynującego życia w Australii, później dołącza do nas Grzesiek z iStudent i pomimo zmęczenia i dezorientacji po zmianie czasu rozmawiamy do późnej nocy chłonni wiedzy o Australii.

——

Serdecznie dziękujemy całej Polonii z Sydney za wspaniałe przyjęcie nas w Australii i za zatroszczenie się o to żebyśmy tu nie zginęli. Jesteście wspaniali!

zdjęcie

Te wpisy też mogą Cię zainteresować

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat