autorka recenzji: Katarzyna Kozioł, WSB

Ukończyłam turystykę i rekreację, nie dlatego, bo to fajny i prosty kierunek, fakt, trudny nie był. Od zawsze marzyły mi się podróże, fakt, do tego studiów nie trzeba, ale ja chciałam organizować wyprawy, duże i małe. W sumie od dziecka lubiłam, a pierwszą po części przeze mnie zaplanowaną wycieczką była zielona szkoła w ostatniej klasie gimnazjum. Praca za biurkiem w biurze podróży nie jest do końca spełnieniem marzeń, dlatego pozwalam sobie na wyjazdy i organizowanie wycieczek. Moje podejście do planowania tego typu imprez zapewne nie pozwalałoby mi na zorganizowanie tak wariackiej wyprawy. Nie wyjechałabym z Wrocławia bez zaplanowania trasy, w życiu! Wszystko musiałabym mieć zapięte na ostatni guzik. Każdy dzień i każdy kilometr, oczywiście z zapasem na nieprzewidziane sytuacje, które zawsze się zdarzają. O szaleńczych wyprawach pozwalam sobie tylko czytać, bo niestety w pracy zawodowej nikt by mi nie pozwolił na takie zaplanowanie podróży, sama w taką nie wyruszę, bo kto w szczycie sezonu urlopowego da wolne pracownikowi branży turystycznej? Jednakże wracając do książki…
Czwartkowe popołudnie w pracy, 10godzinna zmiana, za wolne we wtorek musiałam dłużej posiedzieć, a wtorek był wolny, bo ekipa Busem przez świat zawitała w skromne progi WSB. Książkę zakupiłam, bo uwielbiam takie czytać,a w tym miesiącu nie sprawiłam sobie żadnej przyjemności, prócz zakupienia zimowych butów, ale to był przymus bardziej. Do dnia dzisiejszego zabiegany tryb życia nie pozwolił na przeczytanie książki, ale może to i dobrze. Przeczytałam ją wśród sztucznych palm i lazurowego morza na ścianie za mną. Wczytałam się całkowicie, żałuje tylko, że znałam koniec i trasę, i część przygód, gdyby nie to, pewnie bym się o Was martwiła. Czyta się tak samo dobrze jak książki Cejrowskiego. Napisane prosto, żywym językiem, momentami miałam przed oczami te obrazki, jak filmik, co moim zdaniem najlepiej świadczy o książce. Jeżeli czytelnik jest w stanie oderwać się od swojego świata i przenieść się na plaże Costa Brava, czy wysokie Alpy, to jest super. Moje biurowe palmy stały się prawdziwymi palmami, a codzienny gwar otoczenia, gwarem wakacyjnych kurortów, przejeżdżające przed szyba samochody na parkingu stały się korkiem. Brakowało tylko szumu morza, albo lasu, niestety nie mogłam sobie puścić muzyki, komputer w biurze, nie posiada głośników.
Z każdego zdania, z każdej kartki bije pozytywna energia, tak samo jak od Was. I pozwolę sobie zacytować: Na taką wyprawę pojedzie tylko wariat(…) A wariatom lepiej nie wchodzić w paradę. Sprawiliście, że mam ochotę to wszystko rzucić i pojechać przed siebie, spontanicznie, czyli tak jak kiedyś. Niestety po czasie odezwał się rozsądek, który nie pozwala, bo za dużo zobowiązań i pracy, którą lubię. Pozostaje mi tylko czekać na kolejną książkę i kolejną wyprawę. Fizycznie nie mogę w takiej wziąć udziału, ale moje, i pewnie wielu ludzi w Polsce i nie tylko, myśli będą z Wami.
Wariackie wyprawy pozostanę Wam, czytać i śledzić będę podróż, sobie zostawię te zaplanowane i czysto zarobkowe wyjazdy jako pilot wycieczek. Książka jak i cały Wasz projekt pozwala mi się oderwać od rutyny i zaplanowanego z kalendarzem tygodnia.
Zostaje mi życzyć tego, czego życzą sobie zawodowi kierowcy „szerokości” oraz przygód, bezpiecznego powrotu do domu i wariactwa. Póki możecie, jeździjcie i niech ktoś pójdzie w Wasze ślady, by takim jak ja, pozwolić na oderwanie się od rzeczywistości. Wariactwo jest dobre, bez wariatów, i kolorowych busów, świat byłby nudny…
autorka recenzji: Katarzyna Kozioł, WSB
Książka dostępna w każdym Empiku w Polsce i w wybranych księgarniach.