22.08.2017, wtorek
Część z Was pewnie wie, a reszta niech się dowie, że szczerze darzymy ogromną miłością wszystko co związane z gorączką złota na świecie. W Australii podążaliśmy szlakiem gorączki złota, na dzikim zachodzie Stanów Zjednoczonych robiliśmy to samo i teraz, w Kanadzie jeśli tylko mamy coś po drodze związanego z tym okresem to zatrzymujemy się.
No i zatrzymaliśmy się w Dawson City, które z jednej strony jest perłą gorączki złota w Kanadzie, a poza tym jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej fotogenicznych miasteczek, jakie nam się udało na świecie odwiedzić.
Koniec XIXw. to czas gorączek złota w różnych częściach świata. Tak samo było i tu. W najbardziej złotych czasach to miasteczko zamieszkiwało 30tys ludzi, czyli prawie tyle ile dziś mieszka na całym Yukonie! Dziś Dawson City powoli umiera, czyli dzieje się coś nieuniknionego, coś co dzieje się z każdym miasteczkiem, w którym kiedyś trwała gorączka złota. Jednak mieszkańcy Dawson City za wszelką cenę próbują miasteczko ratować. Jak to sami mówią, wiele mu zawdzięczają i darzą ogromnymi pokładami sentymentu i chcą żeby życie wciąż tu trwało. O swoim miasteczku mówią „A small town with a huge personality” (‘małe miasteczko o wielkim charakterze’). Dziś mieszka tu niewiele ponad 2tys. osób, co jest naprawdę niezłą liczbą porównując do innych miasteczek na Yukonie! Czapki z głów dla mieszkańców tego miasteczka, że mimo, że wiele tu dziś już nie ma i ciężko z turystyką bo miasteczko leży daleko od wszystkiego, to jednak dają radę. Specjalnie zrobili tu małe lotnisko pod miastem, żeby ściągać turystów! No i faktycznie turystyka się kręci, ale bez szaleństwa. My turystów spotkaliśmy tu bardzo niewielu – może przez to, że nie był to weekend, a może przez pogodę. Nie wiemy. Tak czy siak Dawson City zapadło nam głęboko w sercu i jeśli będzie nam dane robić wycieczki po Kanadzie i Alasce, to Dawson City będzie naszym MUST VISIT.