Dzień 11 – Sydney i odbiór busa – Mennica Wrocławska Australia Trip 2013-2014

by Karol Lewandowski

unnamed (2)

Piątek, 6.12.2013

Wstajemy o 5:30 (Karol i Daniel) i razem z Panią Tereską, jedziemy do portu gdzie jesteśmy umówieni na odbiór busa. Planowo ma to trwać max pół godziny i wyjeżdżamy busem na australijskie drogi. Szybko jednak okazuje się, że tak łatwo nie pójdzie.

Najpierw dostajemy informacje, że wszystko jest ok i za 20 min mamy busa. Po godzinie zostajemy zabrani pod kontener, zostaje zerwana plomba i naszym oczom ukazuje się On – nasz Supertramp :). Po 2 miesiącach morskiej podróży jego widok cieszy jak nigdy. Niestety radość nie trwa długo, zostajemy tylko poproszeni o odpalenie (pomimo tak długiej podróży odpala bez problemu) i wyjechanie z kontenera a potem celnicy zabierają busa i znikają w wielkim magazynie. I znów – pytamy co się dzieje, kiedy będzie bus – 20min, no problem, no problem. Po 2 godzinach przychodzą po nas i wołają na magazyn żeby im z czymś pomóc. Bus jest kompletnie wybebeszony, wszystkie rzeczy, łacznie z kanapami wyjęte i poukładane na paletach w magazynie. Pokazują listę naszego sprzętu (którą musieliśmy zrobić wraz z dokumentacją foto przed wyprawą) i pukają palcem w 9 podkreślonych pozycji, które im się nie spodobały i trzeba je znaleźć wśród rzeczy. Saperka, chińskie lampiony, słupki namiotowe, koło zapasowe i pare innych, najczęściej takie, które mogły mieć kontakt z europejską glebą której się tu tak obawiają (a raczej zarazków które w niej są).

I znów, wyganiają nas i”20 minut”. Po godzinie mówią, że jest jakiś problem i wszystko potrwa jeszcze „kilka godzin” ale nie wiadomo ile i nie wiadomo jaki jest problem. Czy zdążą dziś? Też nie wiadomo. Pani Tereska, która nam pomaga w odbiorze, mówi że nie będziemy stać i czekać, jedziemy do miasta i wrócimy za kilka godzin.
Po kilku godzinach pomagania w rozwożeniu polskiego piwa po australijskich sklepach i restauracjach wracamy do portu. Bus stoi już przed bramą! Podbiegamy zadowoleni, zaglądamy – pusto! W środku nie ma sprzętu, kanap, zapasów zupek Vifonu – nic.
Okazuje się, że pomimo tego że bus był przed wysyłką kilkukrotnie odkurzany i myty w Polsce, to w zakamarkach podwozia natrafiono na drobne kawałki piachu z portu w Gdynii i bus został zabrany na podnośnik i umyty. Rzeczy z busa też przeszły kwarantanne i np. krzesła kempingowe czy poduchy z kanap też zostają chemicznie wyczyszczone i spryskane.

Po godzinie wszystkie rzeczy przyjeżdżają na paletach, pakujemy busa, odbieramy dokumenty i.. w drogę!

unnamed (1)

Nie odnajdujemy się jeszcze w Sydney więc Pani Tereska jedzie przed nami, żeby nas pokierować do Domu Polskiego w Ashfield. Pierwsza jazda niesamowicie stresująca – wszystkie auta mają tu kierownice po drugiej stronie a ruch jest lewostronny. Początkowo co chwile się mylimy, chcemy skręcać nie w ten pas co trzeba i nie możemy przyzwyczaić się do aut jadących z naprzeciwka prawą stronę jezdni. Najgorsze są duże skrzyżowania i wielopasmowe ronda!

Po bardzo wytężonej jeździe udaje nam się bezwypadkowo dojechać do Ashfield, żegnamy się z Panią Tereską i podjeżdżamy pod Dom pokazać busa reszcie ekipy. Wszyscy wybiegają z radością, wsiadają do busa, poklepują, oglądają i nie mogą nacieszyć oczu.

Najważniejsza sprawa załatwiona – mamy busa, wreszcie możemy rozpoczynać wyprawę :).

unnamed
Wieczorem zostajemy zaproszeni przez Anie i Krzyśka na kolacje w dzielnicy Paramata. Kolacja różni się trochę od tych z naszych ostatnich dni, zamiast konserwy z chlebem na stole lądują.. małże w winie (na początku mamy opory przed zjedzeniem ich ale potem wciągamy je jak chipsy) i kilka rodzajów pizzy. Delektujemy się wypasiona kolacją a Ania i Krzysiek opowiadają nam jak to przyjechali tu prawie pół roku temu jako absolwenci Politechniki Wrocławskiej, jak przez ponad miesiąc szukali pracy, i jak teraz, dosłownie po kilku miesiącach stać ich na to żeby mieszkać w tak dużym mieszkaniu, dopiero co kupili tu samochód i co miesiąc bez problemu odkładają pieniądze na wesele. Ile zarabiają tutaj młodzi absolwenci z Polski? Ponoć dolna granica to około 40 tysięcy $ rocznie (120 tys. złotych) a 70-100 tys. $ (200-300 tys. złotych) to już fajna wypłata do jakiej można dojść po kilku miesiącach. Szybko robimy przeliczenie na złotówki – daje to jakieś 15.000-25.000 zł miesięcznie! Mało tego, że na podobnych stanowiskach na których w Polsce zarabia się 3.000 zł tutaj zarabia się 5.000 $ to jeszcze stać Cię na 3 razy więcej niż w Polsce. U nas na kupno laptopa trzeba pracować miesiąc – tutaj wystarczy tydzień. Nie jest tak, że zaraz po wyjściu z samolotu prPaca się znajduje, ale jak już się pracuje to można sobie pozwolić na kilkukrotnie wyższy poziom życia niż w Polsce. No i pogoda jest dużo lepsza – praktycznie nie ma tu zimy 😉

unnamed (3)

 

P.S.

Cotygodniowe wideorelacje – premiery wideorelacji planowane są w niedzielne wieczory, tydzień po zakończeniu każdego tygodnia podróży (tyle czasu potrzebujemy na przetworzenie materiału z 4 kamer i montaż wszystkiego w warunkach ekstremalnych + na znalezienie dobrego internetu ;)), czyli pierwszego filmu możecie się spodziewać za 7 dni w niedziele wieczorem 😉

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat