Dzień 87
W nocy dojeżdżamy do Baltimore do znajomych Ojca Bartłomieja u których będziemy nocować. Rodzina Michalaków wita nas z otwartymi ramionami i zaprasza do stołu na przepyszną kolację. Na nocleg mamy udostępnioną całą piwnicę, ale wcale nie oznacza to, że śpimy wśród ziemniaków, ogórków kiszonych i starych rowerów. W USA piwnice wyglądają trochę inaczej niż w Polsce – jest to po prostu kolejne piętro domu, a każdy z nas dostaje osobne luksusowe łóżko lub materac i do tego mamy osobną łazienkę.
Rano ruszamy z synem państwa Michalaków, Danielem na zwiedzanie miasta. W centrum miasta trafiamy na wielki pomnik.. Katynia. Okazuje się, że Polonia w Baltimore jest całkiem spora.
Odwiedzamy polski kościół Matki Bożej Różańcowej, po którym oprowadza nas ksiądz Zdzisław. Kościół jest ogromny i bogato zdobiony. Został ufundowany przez Polonie i zbudowany w zaledwie rok! Jest niesamowity wynik, w Polsce w rok ciężko wybudować nawet mały domek jednorodzinny a co dopiero taki monumentalny kościół.
Przy kościele poznajemy Karolinę, fankę naszego projektu która przyjechała się tu z nami spotkać i dołącza do zwiedzania okolicy. Daniel zabiera nas nad zatokę, przy której znajduje się deptak pełen restauracji i ulicznych przedstawień. Jest tu też jedno z najlepszych akwariów w USA.
Wieczorem jedziemy na kino samochodowe. Polowaliśmy na nie przez cała wyprawę i wreszcie na sam koniec udało nam się do jednego z nich pojechać. Jak się potem okazuje do jednego z największych w USA :).
Kino samochodowe to typowa dla Ameryki atrakcja – filmy ogląda się z samochodów ustawionych na parkingu przy wielkim ekranie na otwartym powietrzu a dźwięk każdy słyszy ze swojego radia.
Ustawiamy radio na 106,9 FM i z głośników zaczyna wydobywać się dźwięk filmu. Wjazd 9$ za osobę niezależnie od tego czy zostanie się na 1 filmie czy na kilku. Trafiamy akurat na horror „Dom na końcu drogi”. Film sam w sobie niezbyt wybitny ale klimat jaki panuje w kinie rekompensuje jakość filmu :). Amerykanie stawiają auta tyłem, otwierają bagażniki z głośnikami, wystawiają krzesełka i opatulają się kocem. Przyjeżdża sporo starych samochodów rodem z lat 50tych co nadaje miejscu jeszcze bardziej oldskulowy klimat.
Miejsce podoba nam się tak bardzo że zostajemy jeszcze na jeden film „Lawless” (premiera w Polsce dopiero niedługo) i wracamy do domu po drugiej w nocy.