Dzien 71

Rano ruszamy razem z Nemo w Tijuane. Odwiedzamy kilka bazarow gdzie kupujemy swieze owoce i slodycze. Naszym przysmakiem staja sie malutkie banany, wielkosc 1/3 zwyklych bananow. W Europie nigdzie takich nie spotkalismy, maja zupelnie inny slodszy smak.

3 godziny zajmuje nam odnalezienie w Tihuanie miejsca w ktorym mozemy kupic pocztowki. Stary Meksykanin naprowadza nas na zaplecze i odkopuje wygladajace na bardzo stare pocztowki ze zdjeciami z Meksyku. Mowi ze pochodza z lat 30tych, znalazl je kiedy kupil ten lokal. Sprzedaje je nam po 50 centow za jedna.

Zajezdzamy jeszcze nad ocean zeby zobaczyc mur graniczny. Wzdluz Tijuany leci wysoki na 5 metrow mur oddzielajacy Meksyk od USA. Wchodzi kilkadziesiat metrow wglab oceanu i jest strzezony kilkadziesiat kamer, snajperow, czujniki ciepla i policje. Nemo opowiada nam ze przy murze tygodniami czekaja nielegalni imigranci, a kiedy wreszcie przychodzi mgla probuja przekraczac nielegalnie granice, niektorzy wplaw przez wode. Mozna tez wykupic sobie nielegalne przeekroczenie granicy, ktore kosztuje od 600 do 1000$. Wiekszosc imigrantow zostaje jednak zlapana przez bardzo liczne patrole przygraniczne po stronie amerykanskiej ktore wylapuja wszystkich ktorzy ida pieszo przez pustynie lub gory.

Wracamy do domu Nemo i szykujemy sie do wyjazdu. Nemo podpisuje nam sie na suficie busa jako „pierwszy latynoamerykanski podroznik ktory odwiedzic 147 panstw” i zegna sie z nami dajac wskazowki jak dojechac do granicy.

Jestesmy pewni ze na granicy spedzimy bardzo duzo czasu, bo ostrzegano nas ze takie auto jak nasze zostanie na pewno rozkrecone na czesci pierwsze.
Mlodzi studenci kolorowym autem na kilka dni w Meksyku? Na pewno po narkotyki!
Tak ostrzegali nas wszyscy Polacy i Amerykanie mowiac ze celnicy przetrzepia nas tak jak nas jeszcze nikt nie przetrzepal.

Kolejka do granicy zajmuje nam jakies pol godziny a przez caly czas do okien busa podchodza Meksykanie probujac sprzedac nam jeszcze na sam koniec jakies pamiatki.

Kiedy dojezdzamy do granicy podchodzi do nas amerykanski celnik, oglada paszporty, pyta gdzie jedziemy, slyszac ze jedziemy dookola swiata i przejechalismy juz 31 panstw a wspiera nas National Geographic puszczaja nas nawet bez zagladania do samochodu!

Nawet Nemo zapowiadal ze nie obedzie sie bez psow, przeswietlania scian samochodu i wyciagania wszystkich rzeczy a poszlo bardzo szybko i sprawnie.

Prosto z granicy jedziemy do Salvation Mountain znanego z filmu Into The Wild, gdzie niestety docieramy juz po ciemku. Jest to olbrzymia instalacja stworzona z kolorwych farb, slomy, galezi, kawalkow samochodow i wielu innych rzeczy. Calosc zostala stworzona przez Leonarda, starszego kalifornijczyka, ktory postanowil na srodku pustyni zbudowac swoja wiadomosc do wszystkich ludzi. Co to za wiadomosc? Leonard chcial pokazac ludziom ze Bog ich kocha, o czym mowi wielki napis God Is Love na srodku wzgorza. Cale wzgorze jest pelne cytatow z Biblii.
Jest juz ciemno ale nie spotykamy nikogo przy Salvation Mountain wiec zabieramy czolowki i latarki i lekko obawiajac sie pogonienia rozpoczynamy nocna eksploracje wzgorza ktore jest pelne tuneli i komnat. Calosc robi o wiele wieksze wrazenie na zywo niz w filmie, a po ciemku i bez innych ludzi chyba jeszcze wieksze niz za dnia. Siadamy na szczycie wzgorza i podziwiamy okolice pobudzeni do refleksji przez Salvation Mountain.

Na noc ruszamy dalej w kierunku Nowego Meksyku i Roswell. Zeby nadrobic czas czterech kierowcow bedzie jechalo non stop, dzien i noc w czterogodzinnych zmianach.

zwierzeta australia pajaki kangury weze

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat