Dzień 50, czwartek, 23.08.2012r.
Willa w San Jose w poludniowej Kaliforni. Rano budzi nas kalifornijskie slonce wpadajace przez okno. Szybko wychodzimy na taras, budzimy Kube spiacego na hamaku zawieszonym wsrod palm i bez wiekszego namyslu wskakujemy do basenu. Niesamowicie orzezwieni i obudzeni siadamy na tarasie i jemy pyszna jajecznice przygotowana przez naszego gospodarza, Kordiana i popijamy wysmienita kawa. Z tarasu otoczonego bujna zielona roslinnoscia tropikalna rozposciera sie piekny widok na wysuszone wzgorza otaczajace San Jose.
Caly dzien spedzamy razem z Kordianem smakujac kalifornijskiego zycia w willi z basenem. Wieczorem znow wskakujemy do jacuzzi i z piwem w rece wpatrujemy sie w gwiezdziste niebo, dookola slychac tylko wycie kojotow a my toczymy filozoficzne rozmowy o zyciu i smierci.
Kordian – dziekujemy Ci serdecznie za goscine i za luksusy i swietna zabawe jakich moglismy zaznac u Ciebie w domu. Takich warunkow nie mielismy chyba jeszcze nigdzie.