piątek, 21.02.2014
Dojeżdżamy do jednej z najsłynniejszych atrakcji Australii – 12 Apostołów. Są to skały wystające z oceanu przy samych klifach, które zostały wyrzeźbione przez fale. Proces ten trwa dalej bo kilku apostołów już się nawet zawaliło od czasu nadania im takiej nazwy. Ponieważ, jak na australijskie warunki, miejsce to jest położone blisko dużych miast roi się tu od turystów. Nawet teraz, kiedy nie ma sezonu turystycznego na parking co chwila podjeżdżają autobusy które wysadzają setki Azjatów, którzy następnie pędzą z aparatami na punkt widokowy. Swoją drogą spotykamy tu tylu Chińczyków, że w Chinach chyba nikt już nie został a fabryki Adidasa stoją puste.
Droga z parkingu jest więc mało obiecująca, ale kiedy wychodzimy za ród i ukazuje nam się powyższy widok stajemy jak wryci. Jest taki piękny, że tego nie da się opisać. Klify i skały są monumentalne, a obijające się o nie fale i lekka mgiełka z wody dodają jeszcze uroku. Tłumy Azjatów przestają dla nas istnieć, siadamy i cieszymy się widokiem.