sobota, 28. grudnia 2013
Dziś kolejne wypasione atrakcje na które mamy darmowe wejściówki od Kangur Tour. Najpierw jedziemy do zadaszonego parku z tropikalnym motylami. Olbrzymimi motylami! I niesamowicie kolorowymi. Motyle latają dosłownie wszędzie, siadają na nas i przelatują nam przed nosem. Niebieskie, czerwone, zielone, pomarańczowe, dosłownie wszystkie kolory tęczy. Naszym najbardziej fotogenicznym faworytem pozostaje jeden z największych australijskich motyli, czarno-niebieski Ulises. Ale skąd w takim miejscu tyle motyli które żyją tylko od kilku tygodni do kilku miesięcy? Otóż jest tu specjalne laboratorium, które zajmuje się produkcją motyli. Najpierw zbierają wszystkie jajeczka, potem pęsetami wkładają je do specjalnych próbówek, gdy urośnie z nich gąsienica karmią ją liśćmi a kokon przenoszą do specjalnych inkubatorów gdzie w spokoju i w idealnych warunkach wykluwa się motyl. I tak powstają tropikalne motyle 🙂
Kawałek za Kurandą odwiedzamy Rainforest Station w którym codziennie można spotkać “prawdziwych” Aborygenów. Najpierw idziemy do amfiteatru, w którym odbywa się koncert muzyki aborygeńskiej. Aborygeni w “strojach ludowych” wbiegają na scenę, kilku zaczyna grać na digeridoo a cała reszta tańczy potrząsając nogami. Po wstępnej pokazówce jeden z Aborygenów zaczyna opowiadać wszystkie tańce, które zostaną zaraz wykonane. Każdy z nich ma jakieś głębsze znaczenie, jeden jest tańcem kazuara, inny tańcem kangura.
Po występie jeden z Aborygenów zabiera nas najpierw na lekcje gry na digeridoo, potem pokazuje nam jak upolować kangura włócznią a na koniec uczy nas rzucania bumerangu pod odpowiednim kątem, tak, żeby wrócił. I faktycznie się udaje! 🙂
Po wszystkim w ramach wejściówki idziemy jeszcze na obiad “all you can it” czyli “jesz ile chcesz”. Daniel jest wniebowzięty. 🙂