Dzień 18 – polowanie na kangury i Nimbin, australijska stolica hipisów – Mennica Wrocławska Australia Trip 2013-2014

by Karol Lewandowski

1500933_756894900991651_1251712144_o

piątek, 13. grudnia 2013

przejechane: 1299 km (stan licznika 80.758 km)

Z samego rana jemy śniadanie i z żalem żegnamy się z naszą “australijską babcią”, Basią – trzeba jechać dalej.

Kierujemy się 50km na północ, do Emerald Beach, które Basia poleciła nam jako miejsce w którym wreszcie staniemy twarzą w twarz z australijskimi kangurami. Uzbrajamy się w aparaty i kamery i ruszamy na cypel. Niestety ani na cyplu ani na plaży nie widać kangurów. Obchodzimy wszystko dookoła ale kangurów ani śladu. Zrezygnowani wracamy do auta inną drogą, przez mały lasek. Nagle coś wielkiego śmiga nam przed oczami. Stajemy jak wryci a potem podchodzimy bliżej. Pod drzewami, skryte przed upalnym słońcem siedzi stadko kangurów. Kiedy do nich podchodzimy wszystkie się podnoszą i patrzą na nas nieufnie dalej przeżuwając trawę. Niektóre są mniejsze, inne większe, trafia się nawet kilka kangurzyc w młodymi w torbach. Zrywamy trawę i próbujemy podejść jeszcze bliżej ale kangury jeden po drugim zaczynają skocznie uciekać. Przechadzamy się dalej i co chwila pod drzewami spotykamy kolejne kangury.

Usatysfakcjonowani po naszym fotograficznym polowaniu odznaczamy kangury na naszej liście (do “ustrzelenia” zostały jeszcze misie koala, wombaty, dziobaki, kolczatki, dzikie wielbłądy, strusie emu i diabły tasmańskie) i ruszamy dalej na północ w kierunku miejsca o którym opowiadało nam bardzo wiele osób – Nimbin, stolicy hipisów.

1496516_756895104324964_281734623_o

Odjeżdżamy od wybrzeża i co chwila przejeżdżamy niewielkie góry i doliny. Po kilku godzinach wita nas znak “Welcome to Nimbin”. Czujemy się jak w zupełnie innym świecie – wszystkie domy są kolorowe, często tęczowe, na ścianach pełno malunków, na chodnikach aborygeńskie rysunki a po ulicach snują się dziwacznie poubierani hipisi z długimi włosami albo dredami, spotykamy też sporo Aborygenów. Cała miejscowość jest mieszanką starych budynków z westernu z hipisowskim klimatem. Z jednego z budynków wystaje “wbity” kolorowy busik T1 :).

Pod jednym ze sklepów z rękodziełami podchodzi do nas stary hipis i zaprasza żebyśmy zostali jeszcze trochę bo w tym miejscu zaraz zacznie się coś w rodzaju koncertu ulicznego –  na razie stoją tam tylko dwa wielkie bębny. Obchodzimy całą miejscowość dookoła i wracamy w miejsce koncertu. Siadamy na ziemi a ze wszystkich stron powoli zaczynają schodzić się bębniarze i tworzyć wielki krąg. W końcu dołącza do nich nasz stary hipis, siada przy bębnach i zaczyna wybijać rytm. Wszyscy pozostali wsłuchują się i powoli dołączają a cała ulica zaczyna dudnić od dźwięku kilkunastu bębnów. W kilka chwil, nie wiadomo skąd zaczynają pojawiać się hipisi, jakby zahipnotyzowani muzyką z kręgu. Część z nich siada koło nas a inni zaczynają tańczyć na ulicy, na chodnikach, wszędzie. Okolica powoli sie wypełnia a muzyka tworzy niesamowity klimat. Ludzie poubierani są przedziwnie, niektórzy w luźnych szatach w kolorach ziemi, inni w koszulach w kolorach tęczy, trafia się nawet jeden w długich włosach i samej krótkiej sukience zrobionej ze niewielkiej szmatki. Bębniarze powoli przyspieszają tempo, niektórzy grają z zamkniętymi oczami, inni bujają się jak w transie.

Koncert trwa ze 2 godziny, potem muzyka ustaje a hipisi i Aborygeni znikają tak samo szybko jak się pojawili. Lekko zszokowani czy to co widzieliśmy działo się naprawdę jedziemy po ciemku jakieś pół godziny od Nimbin i rozbijamy się na dziko na niewielkim trawniku w parku przy drodze.

 

P.S. W Australii trafiamy na bardzo wiele busów, szczególnie startych T1 i T2 w idealnym stanie. Wiele osób mówiło nam że nie spotkamy tu takich aut, a tu okazuje się że jest ich więcej niż w jakimkolwiek innym państwie na świecie. Są w tak pięknym stanie że nie możemy wyjść z podziwu, codziennie spotykamy conajmniej kilkanaście 🙂

1506129_756893964325078_1633553549_o 1484047_756894057658402_979965666_o 1397315_756892437658564_556392188_o

1465762_756893780991763_594106567_o 906523_756893887658419_971103011_o

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat