Dzień 14 – wyjazd z Sydney i dom w buszu w Umina Beach – Mennica Wrocławska Australia Trip 2013-2014

by Karol Lewandowski

IMG_2339

dzień 14, poniedziałek, 9.12.2013r.

O 6:00 rano Daniel i Karol jadą na warsztat do Bartka, którego poznaliśmy wczoraj w Coogee na ostatni przegląd busa przed samym startem wyprawy – już dzisiaj wyjeżdżamy z Sydney na północ.

Razem z Bartkiem (Bartek prowadzi warsztat w Sydney na Sydenham, www.autocare.com.au) na sprawdzamy i czyścimy hamulce, naprawiamy zacinającą się linkę gazu, wymieniamy olej i filtr oleju, czyścimy filtr paliwa a na dowidzenia dostajemy jeszcze dodatkowy kanister na paliwo i 2 zbiorniki z olejem silnikowym i płynem do chłodnicy na drogę. Wielkie dzięki Bartek!

Planowaliśmy wyjechać o 9:00 ale przegląd busa potrwał sporo dłużej niż się spodziewaliśmy i wyjeżdżamy dopiero o 13:00. Żegnamy się z Sydney w którym spędziliśmy prawie tydzień i ruszamy na północ, w kierunku Umina Beach gdzie dostaliśmy zaproszenie od Agaty i Krzyśka na nocleg w ich domu z widokiem na ocean.

70 km z Sydney do Umina przejeżdżamy w ponad 3h bo po drodze trafiamy na straszne korki. Zajeżdżamy na stacje Shella na której umówiliśmy się z Agatą i Krzyśkiem i za moment podjeżdża do nas terenówka a z niej wyskakują nasi gospodarze i ich wielki pies, Aza (rasy richback, która ponoć w Afryce jest używana przy polowaniu na lwy). Okazuje się, że są wielki fanami offroadu którzy przejechali Australię wzdłuż i wszerz i mają nam na prawdę dużo do powiedzenia jeśli chodzi o rady dotyczące podróży po krainie kangurów.

Po drodze ciągle zacina nam się gaz i robi się trochę niebezpiecznie – nie można zwolnić, dosłownie jak w filmie “Speed”. Wywalamy wszystkie bagaże, zdejmujemy koło zapasowe i sprawdzamy linkę gazu po raz kolejny ale znów wszystko wygląda dobrze i nie wiadomo dlaczego gaz się zacina. W końcu Daniel wpada na genialną teorię co się dzieje – chodzi o bagaże. Kiedy zapakujemy cały bagażnik to ciężar bagaży tak ugina pokrywę silnika że dociska do linki gazu przy pompie paliwa i linka się blokuje. Na postoju tego nie widzieliśmy bo zawsze wyjmowaliśmy bagaże żeby dostać się do silnika. Daniel robi specjalny dystans który zostawia kilka wolnych centymetrów nad linką gazu. Odpalamy, testujemy, udało się! Ze spokojem jedziemy dalej.

IMG_2342

Agata i Krzysiek mieszkają w domu na stromym zboczu przy samym buszu, który dosłownie wchodzi do domu – z tyłu jest wielki taras z jacuzzi nad 10-metrową przepaścią a wielkie eukaliptusy pną się pod sam taras. Z buszu słychać tysiące dźwięków, co chwila podlatuje jakaś papuga a kukabary (australijskie ptaki) wydają odgłosy podobne do małp. Za buszem na horyzoncie widać piękną panoramę z oceanem. Siadamy na tarasie, jemy pysznego grilla i słuchamy rad dotyczących Australii. Agata i Krzysiek są pierwszymi osobami, które mówią nam że z noclegami na dziko nie ma problemu. Poza parkami narodowymi można rozbijać się wszędzie, wystarczy odjechać od drogi tak żeby nikt nie widział naszego ogniska. Węże i pająki? Jeśli nie będziemy wchodzić do buszu w nocy to nic nam nie będzie. Dowiadujemy się też że jeśli jednak coś nas ukąsi to broń boże nie można takiej osoby zabierać do auta i wieź do szpitala. Trzeba taką osobę zostawić w bezruchu i uspokoić, a ukąszoną nogę ciasno obwiązać bandażem, żeby krew z jadem jak najwolniej rozchodziła się po ciele, broń boże nie myć rany! Jeżeli ją umyjemy to nikt nie będzie w stanie stwierdzić jaki wąż nas ukąsił a co za tym idzie, nie będzie możliwości podania odpowiedniej surowicy.

W aucie trzeba mieć około 50 litrów “nietykalnej” wody pitnej na czarną godzinę. W przypadku awarii auta w outbacku trzeba być przygotowanym na 3 dni czekania na pomoc i mieć co najmniej 3l wody na osobę na dzień – czyli przy naszej 5 osobowej ekipie właśnie 50 litrów. W przypadku awarii nie można odchodzić od auta które jest źródłem cienia, trzeba czekać w aucie na kolejny przejeżdżający samochód, który może trafić się za kilka godzin a może dopiero za kilka dni. Jest bardzo wiele historii osób które podczas awarii w outbacku dzieliły się na 2 grupy – jedną, która zostawała przy aucie i drugą, która szła szukać pomocy. Zazwyczaj przeżywała tylko ta pierwsza.

 

P.S. Udało nam się wykupić assistance na Australię, w australijskim Allianz, niecałe 150$ na rok, mamy nieograniczoną liczbę wezwań, holowanie do 200km, naprawę na miejscu, tankowanie itd.

Podstawowe ubezpieczenie też musieliśmy załatwić w Australii bo żadna firma z Polski nie oferuje ubezpieczenia samochodu na Australię, wszystko udało załatwić się w 20 min przez telefon, koszt około 50$ za miesiąc.

20131210-174552.jpg

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat