Dzień 81

Cala noc zajmuje nam powrot z Key West do Miami. Rano znow zajezdzamy na Miami Beach i przez kilka godzin cieszymy sie pogoda na zmiane opalajac sie i plywajac.
Pogoda szybko sie zmienia i upalne slonce zostaje w kilka chwil zasloniete ciemnymi chmurami.
Najpierw pada lekki deszczyk ale po kilku chwilach rozpetuje sie prawdziwe burzowe pieklo. Deszcz leje sie jak z wiadra, ulice szybko zamieniaja sie w rzeki a nad miastem co chwila wala pioruny i slychac grzmoty ktore az ogluszaja.
Wszyscy uciekaja z plazy i biegna do swoich domow i hoteli. My biegniemy jeszcze pod plazowe prysznice zeby wyplukac sie z piasku (choc strumien wody z prysznica niewiele rozni sie od deszczu) i chowamy sie w busie. Deszcz jest tak silny ze nic nie widac przez szyby. Czekamy w aucie na Kube ktory dzis nie plazowal tylko poszedl na miasto na internet. Po pol godzinie wraca przemoczony i ruszamy w droge.

Na moscie ktorym wracamy z Miami Beach jest pol metra wody, system odwadniania drog jest tu beznadziejny. Postanawiamy uciekac z Miami w kierunku Everglades i aligatorow. Po godzinie udaje nam sie wyjechacz burzy i przestaje padac.

Everglades to olbrzymie bagna i lasy tropikalne polozone na poludniu Florydy. Na tych rozlewiskach zyja setki tropikalnych gatunkow, mozna tu spotkac miedzy innymi krokodyle i aligatory! Przy drogach stoja nawet znaki „uwaga, przechodzac aligatory”.

Dojezdzamy do farmy aligatorow Everglades Aligator Farm. Przed wejsciem spotykamy grupe Polakow ktorzy wlasnie byli na farmie i okazuja sie byc naszymi fanami.

Na poczatek zostajemy zabrani na przejazdzke po bagnach. Wsiadamy do airboat czyli niskodennej lodzi napedzanej smiglem samolotowym, ktora bez problemu porusza sie po bagiennych rozlewiskach pelnych szuwarow i roslinnosci. Zostawiamy wszystko co moze zmoknac i siadamy w pierwszym rzedzie – tu bedzie najbardziej mokro ale i widok najlepszy. Kazdy dostaje na uszy specjalne sluchawki ktore maja wyciszyc strasznie glosny dzwiek silnika. Lodz rusza powoli i wplywamy w tropiki. Przedzieramy sie przez rozlewiska a kolo nas co chwila przeplywa jakis aligator zdenerwowany halasem lodzi. Kiedy wyplywamy na bardziej otwarty teren lodz przyspiesza i zaczyna sie jazda bez trzymanki. Wiatr rozwiewa nam wlosy a na zakretach woda zalewa poklad. Kierowca kilkukrotnie robi widowiskowy nawrot a woda przez burty oblewa pasazerow.
Wysiadamy mokszy ale zadowoleni iloscia adrenaliny. Idziemy na pokaz lowcy aligatorow. Najpierw prezentowane sa jadowite weze i olbrzymie dusiciele. Kazdy moze dotknac weza i dowiadujemy sie o nich wielu ciekawych rzeczy. Wiekszosc z nich zyje tu dziko i bardzo latwo na nie trafic.
Przychodzi kolej na aligatory. Najpierw dowiadujemy sie jaka jest roznica miedzy aligatorem a krokodylem oraz jak sie z nimi obchodzic. Potem lowca lapie olbrzymiego aligatora i pokazuje jak zablokowac mu szczeki. Pokazuje jeszcze kilka sztuczek ktore mroza krew w zylach i nie mozemy uwiezyc ze udaje mu sie ujsc z zyciem i ze wszystkimi palcami.

Na koniec kazdy moze wziac na rece malego aligatora i zrobic sobie z nim zdjecie. Sa duzo mniejsze niz te z ktorymi walczyl lowca, ale bardzo silne i ruchliwe.

Prosto z Everglades ruszamy na polnoc w kierunku Polnocnej Karoliny.

zwierzeta australia pajaki kangury weze

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat