Dzień 39 – trzeci dzień w outbacku – Mennica Wrocławska Australia Trip 2013-2014

by Karol Lewandowski

piątek, 3.01.2014

Bardzo ciężko znosimy noce – w namiotach jest strasznie gorąco i ciężko się oddycha, w nocy budzimy się żeby się przewietrzyć i dotlenić. Pająki dalej skutecznie zniechęcają nas do spania pod gołym niebem ale planujemy przerobić lekko nasze namioty – wyciąć w ściankach otwory i wstawić tam moskitiery żeby był jakikolwiek przewiew.

Tym razem wstajemy jeszcze wcześniej – przed piątą – i udaje się zdążyć przed muchami – o tej porze chyba jeszcze śpią. Robimy na naszej kuchence kawę (btw. skoczyła nam się dziś kawa i została tylko kawa w ziarnach którą dostaliśmy w Sydney – jutro sprawdzimy czy da się ją zmielić w warunkach polowych i zrobić z niej zwykła kawę rozpuszczalną) i zwijamy obozowisko. Słońce wschodzi kilka chwil przed naszym odjazdem i od razu zaczyna roić się od wrednych much.

Dziś pierwszy raz od 3 dni łapiemy zasięg w komórkach. Tylko na chwilę, ale wystarczająco żeby sprawdzić sms i wrzucić wpisy z poprzednich dni. Potem znów tracimy zasięg.

Wreszcie po ponad tysiącu kilometrów dojeżdżamy do miejscowości w której są normalne sklepy a nawet market – Mount Isa, kolejna duża miejscowość znów za jakieś 1000km. Duża to może niezbyt odpowiednie określenie – Mount Isa jest mniejsza od Świdnicy i poza małym centrum ze sklepami i kopalnią srebra nic tam nie ma.

Pod Mount Isa zajeżdżamy nad jedno z niewielu jeziorek w outbacku nad którym robimy grilla – za 8 dolarów kupiliśmy w markecie 10 kotletów na burgery i 6 bułek do burgerów. Pomimo tego że darmowych publicznych grilli jest chyba z 10, to poza nami nad jeziorem nie ma nikogo – nikt normalny w taką pogodę nie opuszcza klimatyzowanych pomieszczeń. Podczas zajadania burgerów podjeżdża do nas auto i wysiada z niego dziennikarz z Brisbane, który został wysłany w teren żeby zrobić materiał o tym jak ludzie w outbacku radzą sobie z gorącem. Mówi, że jak narazie nie ma nic bo wszyscy siedza pochowani w domach gdzie jest klima. Pyta nas o zgodę na porobienie kilku zdjęć. Wskakujemy do jeziora i pozujemy do zdjęć. Za kilka dni mamy dostać na maila skan gazety z naszym zdjęciem 🙂

Wieczorem przejeżdżamy granicę stanu i wjeżdżamy do Terytorium Północnego. Na nocleg zatrzymujemy się na kolejnym parkingu pośrodku niczego. W nocy jest tak gorąco, że kilka razy trzeba wstawać i wychodzić z namiotu żeby się ochłodzić.

20140105-174655.jpg

20140105-174702.jpg

20140105-174732.jpg

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat