sobota, 25.01.2014
przejechane: 12126 km
Cyklon depcze nam po piętach
Burza piaskowa przed nami
Pogoda jest niesamowicie zmienna, w jednej chwili świeci gorące słońce a pół godziny później urwanie chmury i momentalnie zalewa drogi.
Podczas jazdy zauważamy dziwny widok – dziesiątki ptaków krążą nad drogą i polami. Kiedy podjeżdżamy bliżej okazuje się, że nie bez powodu. Przelatuje tędy akurat chmura szarańczy, a ptaki zrobiły sobie wyżerkę. Szarańcza, czyli trochę większe koniki polne, siedzi na drodze, skacze po polu i zaczyna roztrzaskiwać się o naszego busa i wpadać przez okna do środka. Zamykamy okna, zwalniamy i nie możemy się nadziwić ilości tych żarłocznych owadów. Przejeżdżamy kilometr dalej i szarańcza się kończy.
Kilka godzin później zbliżają się do nas 2 kolejne żywioły. Najpierw goni nas olbrzymia ulewa, która wygląda na zbliżający cyklon. Najpierw zrywa się olbrzymi wiatr, który porywa nam kapelusze i zrzuca wszytko ze stołu, łącznie z pełnymi butelkami. Pakujemy się do busa i próbujemy uciec przed ulewą. Kiedy doganiają nas chmury zrywa się olbrzymi deszcz, który przez wszystkie możliwe szczeliny zaczyna wciekać do busa. Jadąc 70km/h powoli zaczynamy uciekać burzy, ale w lusterku wciąż widzimy piorunu i słyszymy grzmoty. Kiedy wyjeżdżamy z burzy deszczowej wpadamy prosto na burze piaskową. Z olbrzymich równin pędzi w stronę drogi chmura czerwonego piasku niesiona przez wiatr. Zatrzymujemy się i zamykamy wszystkie okna. Kiedy burza zbliża się do nas momentalnie robi się ciemno, widzimy tylko jak na szybach osadza się piach. Po 5 minutach znów się rozjaśnia a chmura piachu powoli znika po drugiej stronie drogi. Chwilę później znów dogania nas deszcz i wszystko spłukuje.
Pod wieczór coś zaczyna stukać, tym razem w lewym tylnym kole. Na pierwszy rzut oka niczego nie widać ale stukanie tak się nasila, że zjeżdżamy na rest area żeby odkręcić koło. Rozsypały się wymieniane przed samym wyjazdem łożyska.. Całe szczęście zabraliśmy ze sobą zapasowy zestaw więc podnosimy busa na lewarkach i Daniel w polowych warunkach wymienia łożyska.
P.S. Dopiero co przeżywaliśmy problemy z zalanymi drogami z powodu nadchodzącego cyklonu a już dostajemy wiadomości o olbrzymich pożarach na południu Australii, które paraliżują ruch na głównych drogach. Mamy nadzieje, że zanim tam dojedziemy będzie już po pożarach, bo utknięcie na drodze z powodu pożaru może być jeszcze mniej przyjemne niż z powodu powodzi.