czwartek, 20.03.2014
Szymon i Paulina mają w Canberze swoja kawiarnię – Gowrie Common Grounds i zapraszają nas do niej na śniadanie. Dostajemy przepyszną kawę i danie o tajemniczej nazwie “Concwistador”. Jest wczesna pora i środek tygodnia a w kawiarni jest taki ruch, że Szymon ledwie znajduje chwilę żeby z nami usiąść. Jeśli kiedyś będziecie w stolicy Australii, zdecydowanie polecamy Wam tę knajpę ;).
Mało kto wie, że Canberra jest stolicą Australii. Przeciętny Polak, zapytany o to powie, że stolicą jest Sydney (pewnie jedyne znane mu australijskie miasto). No może jeszcze niektórzy powiedzą, że Melbourne.
A nie jest nią ani jedno ani drugie miasto. Kiedy wybierano stolicę Australii, dwa największe miasta czyli Sydney i Melbourne nie mogły dojść do porozumienia w którym z nich zrobić stolicę. Dlatego ktoś siadł nad mapą, wybrał punkt idealnie między tymi dwoma miastami i w tym miejscu zbudowano nowe miasto, które zostało stolicą – Canberrę. Canberra jest więc miastem urzędników, polityków i muzeów.
Udajemy się więc do ponoć najlepszego muzeum – Muzeum Wojny. I znów ciekawa sprawa – znacie jakieś wojny w jakich brała udział Australia? Nie? A okazuje się, że brali udział i w obu wojnach światowych (Darwin zostało zbombardowane przez Japończyków), w wojnie w Wietnamie, w Iraku i wielu innych. A muzeum mało że jest darmowe to jeszcze ma imponującą liczbę eksponatów i interaktywnych wystaw. Super sprawa!
Niedaleko Camberry znajduje się park Tindinbilla, gdzie ruszamy na polowanie na dziobaki, których jeszcze nie udało nam się spotkać. W parku spotykamy najpierw stado kangurów, potem koale i wreszcie dochodzimy do stawu gdzie mają być dziobaki. Wypatrujemy, wypatrujemy i oto jest dziobak, a nawet 2. Wprawdzie po tak długim czasie spodziewaliśmy się że dziobak chyba wyskoczy do nas na ląd i zrobimy sobie z nim zdjęcia, ale taki w wodzie też się liczy. Oto i on: