Dzien 62

Rano ruszamy na miasto w poszukiwaniu otwartego mechanika. Nasza uwage zwraca wielki malunek na scianie przedstawiajacy droge 66 i VW busa. Zajezdzamy i opowiadamy wlascicielowi, James’owi o naszej wyprawie i problemie. Zafascynowany wybiega zrobic zdjecia busa i mowi ze zobacza co da sie zrobic. Wjezdzamy busem do jednego z 7 garazy.
Mechanicy zdejmuja kola i przerazeni stanem hamulcow kiwaja glowa. Do wymiany jest kilka czesci. Kiedy pytamy Jamesa czy maja dostep do czesci mowi ze ma pewnien pomysl.
Zaprowadza nas za garaz gdzie stoi.. bus taki sam jak nasz! James mowi ze jest przeznaczony na zlom wiec zostanie dawca czesci dla naszego busa. 🙂

Mechanik zdejmuje bebny od Dawcy a ze sklepu przynosi nowe szczeki i kilka innych nowych czesci. Po kilku godzinach mamy wymienione hamulce z obu stron na calkowite noweczki. Dodatkowo od Dawcy wykrecamy ulamana z piasty srube. Mechanik wyjezdza na jazde probna. Hamulce dzialaja dobrze jak nigdy!

Robimy sobie z James’em wspolne zdjecie i prosimy go aby wpisal sie do naszej ksiegi pamiatkowej (ktora ma juz zapelnione kilkadziesiat stron). Pytamy ile placimy za czesci i robocizne a James odpowiada ze zaraz wystawi rachunek. Obstawiamy ile „dni jedzenia” (dziennie mamy 8$ na osobe i traktujemy to juz jako jednostke miary) bedziemy musieli zaplacic.
Dostajemy rachunek. 360$ czyli ponad 1000zl. Robi nam sie slabo a 10 obiadow ucieka nam przed oczami.
Jednak zanim zdazamy cokolwiek powiedziec James mowi, ze taki wyszedl rachunek ale nie musimy nic placic.
– Jakto nic? – pytamy skolowani.
– Prowadze ten warsztat bo kocham VW a takiego jak wasz jeszcze nie widzialem. Nie czesto spotyka sie takich podroznikow i z checia pomoge wam kontynuowac ta swietna wyprawe. Nie musicie nic placic.
Niesamowicie zaskoczeni i szczesliwi po 10 razy dziekujemy Jamesowi. Zostawiamy mu ksiazke z dedykacja (bardziej jako pamiatke niz do przeczytania 😉 ) i naklejamy jego naklejke na busa. Zegnani przez caly warsztat ruszamy dalej.
Bus znow jedzie!

Po drodze zajeżdżamy jeszcze do typowo amerykańskiej knajpy Mr DZ na Route 66 – z maszyną grającą, zdjęciami Elvisa i seledynowo – różowym wystrojem. Jakbyśmy przenieśli się w czasie!

Krętymi górskimi uliczkami dojeżdżamy do opuszczonego miasteczka Oatman, także na Drodze 66. Miasto rodem z westernów ma unikalny klimat – nie spotykamy tu żywej duszy poza dzikimi osłami które biegają po ulicach. Zostały wypuszczone kilkadziesiąt lat temu przez górników którzy przybyli tu w poszukiwaniu złota.Znajduje się tu stuletni hotel który oferuje noclegi bez prądu i dostępu do wody. Oczywiście hotel także jest zamknięty..

Spacerujemy opuszczoną, zakurzoną uliczką, a kiedy zachodzi słońce ruszamy dalej, w kierunku Doliny Śmierci.

zwierzeta australia pajaki kangury weze

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat