autorka recenzji: Justyna Wojciechowska, ZnaneNieznane
http://znanenieznane.pl/podziel-sie-i-korzystaj/blogi/busem-przez-swiat-bo-tak
Dobry wieczór!
Dobrý večer!
Guten Abend!
Buenas noches!
Bonsoir!
Boa noite!
…
I przydałoby się przywitanie w jeszcze kilku językach, bo dziś trochę o ekipie, która ponad rok temu wkurzyła pół Polski i wydaje mi się, że wkurza nadal… 😉
Ostatnio wydali książkę „Busem Przez Świat”, w której opisują swoją wakacyjną wyprawę. Nie byłoby w tym nic dziwnego i emocjonującego, gdyby nie kilka faktów. Jakich?
W wyprawie wzięli udział zwyczajni studenci, chłopaki ze Świdnicy, w której również mieszkam, więc można by powiedzieć „sami swoi”. Karol, Marek, Michał, Krzysiek i Wojtek – oto oni, choć mało brakowało, a Marek zrezygnowałby w ostatniej chwili…
Wpadli na pomysł zrealizowania odjechanej (odjechanej dosłownie i w przenośni!) przygody i odwiedzenia kilkunastu krajów Europy. Cel? Gibraltar. Czas wyprawy? 30 dni!
Środek transportu musiał być nadzwyczajny i okazał się nim Volkswagen Transporter T3, młodszy ode mnie o zaledwie 4 lata, zakupiony (nie bez przygód) w stanie opłakanym, jak mówi sama ekipa „zajechany na maksa”.
Co nasi bohaterowie robią z tym busem? Doprowadzają go do stanu używalności? Żeby tylko! Dzięki ciężkiej pracy oraz wyobraźni i z pomocą kilku osób (pozdrowienia dla dopingujących ojców, zatroskanych mam, wspierających dziewczyn, wujka Janusza, przyszłych teściów, Pana Kazika…) przemieniają zwykłego busa w hippisowskiego kampera. Czy dodałam, że robią to z własnych środków finansowych? Lekcja oszczędzania była jedną z pierwszych, jakie otrzymali w czasie trwania całej przygody.
Po dokładnych przygotowaniach, przemyślanych planach podróży i zakupach, które wyglądały jakby banda wariatów dostała w lipcu świąteczne bony, przyszedł czas na wyprawę!
Nie zdradzę Wam teraz szczegółów całej historii (o awarii busa w Szwajcarii, o tym, że chłopcy przeszli się czerwonym dywanem w Cannes, o pasażerze na gapę, upragnionej Barcelonie, najwspanialszej Gosi pod słońcem, aresztowaniu u celu podróży… ups już chyba wystarczy!). Każdy fragment to już inne państwo, ciekawi ludzie, tarapaty, wrażenia, radość, strach lub/i odkrycia.
Poza tym to opowieść o zgranej paczce, kumplach, którzy zwyczajnie dali radę zmierzyć się z niesamowitą podróżą i ze sobą. Wiem coś o tym – wystarczyło mi kilka dni wyprawy do Czech parę lat temu, nie busem, ale kadetem zwanym „Srebrna Strzała” (którego nie ma już wśród nas ;-P), w towarzystwie trzech osobników płci nie-tak-do-końca-brzydkiej (pozdrowienia dla Dawida, Michała i Jarka!). Pamiętam, co oznacza niepewność „gdzie dzisiaj śpimy”, pobudka co rano w nowym miejscu, przygotowywanie posiłku na łące, dogrzewanie się przy wspólnym ognisku, szukanie odpowiedniej drogi, kimanie w niewygodnej pozycji, oszczędzanie kasy na każdym kroku i jej niechybne wydanie np. na dobrą kawę w klimatycznej kafejce. Bo nie chodzi tu tak naprawdę o ilość zwiedzonych krajów, tylko o zapał, wspólne przeżycia i odwagę, by robić to, czego pragniemy. Tego Wam wszystkim życzę.
autorka recenzji: Justyna Wojciechowska, ZnaneNieznane