Dzień 25/26, 25/26.08.2011, czwartek/piatek
przejchane: duużo.
—
W końcu przedzieramy się przez przedmieścia Aten i stajemy pod Łukiem Hadriana.
– No ekipaaa, wreszcie dojechalicie! – wybiega nam na spotkanie Ada.
Ada wskakuje do Seata razem z Metim i małym Aleksem i ruszaja w zakręcone uliczki Aten, a za nimi niczym cień podąża nasz Supertramp.
Chłodzimy się zimnymi napojami, zostawiamy auto pod domem Ady i ruszamy razem na wieczorno-nocne zwiedzanie Aten. Jedziemy do Sintagmy na widowiskową zmianę warty pod Parlamentem – odbywa się tutaj co godzinę. Przechadzamy się starą częścią miasta Plaka, mijamy Monastiriaki i podchodzimy pod Akropol. Jest już ciemno więc wspinamy się na Areopag aby podziwiać panoramę Aten.
Siadamy na sliskich kamieniach pomiędzy innymi turystami i miejscowymi. Nie ma oświetlenia, dookoła jest ciemno. Siadamy w kółku, śmiejemy się, Ada opowiada anegdoty o Atenach. Karol co chwila sięga do plecaka trzymanego między nogami po komórkę, wyjmuje cole, otwiera, zamyka. Siedzący na przeciwko Maniek i Wojtek są zwróceniu w jego stronę. Nagle Karol po raz kolejny sięga po plecak i zrywa się na równe nogi. Nie ma go!
– Zniknął mój plecak!
Na końcu zejścia z Areopagu dostrzega kogoś z plecakiem i rzuca się na boso po skałach w dół w pościg.
Niestety to nie ten plecak. Szybko przebiegamy okolicę, sprawdzając wszystkich ludzi i zakamarki. Wracamy pod Areopag kiedy z góry zbiega Grek – ktoś ukradł jego dziewczynie torebkę..
W plecaku był aparat fotograficzny wart ponad 1000zł i komórka o podobnej wartości. Szkoda, ale elektronikę można jakoś jeszcze przeboleć.. Niestety w środku były też dokumenty auta – dowód rejestracyjny, zielona karta i ubezpieczenie. Bez tych dokumentów nie wyjedziemy z kraju, nie przekroczymy żadnej granicy.
Zdjęcia na blogu będą pojawiać się dalej – drugi aparat, lustrzanka nie został skradziony.
Dowiadujemy się, że w tym miejscu kradzieże mają miejsce średnio 50 razy dziennie, i złodzieje chowają się w jaskiniach. Wchodzimy po ciemku pod Areopag i przeszukujemy wszystkie zakamarki i jaskinie. Dołącza do nas Grek szukający torebki swojej dziewczyny. Znajdujemy wiele pustych torebek i rozrzuconych rzeczy. Nagle trafiamy na torebkę Greka
-I’m so lucky maaan, I’m very very lucky!
W środku jest wszystko poza pieniędzmi i częścią dokumentów. Jest już grubo po północy, przeszukaliśmy wszystko, plecaka jednak nie widać. Wracamy do domu Ady, która ugościła nas na noc, rano wznowimy poszukiwania. Na kolację zjadamy jeszcze suwlaki i padamy zmęczeni.
Rano wsiadamy do autobusu i wracamy na miejsce zbrodni. Znów przeszukujemy cały teren. Nagle Maniek krzyczy, że znalazł plecak!
Zawartość była porozrzucana, zniknęło wszystko co cenne, w tym aparat i telefon, karty SIM, karta z Internetem na wyprawę i dowód rejestracyjny, nawet cola i 7days. Na ziemi leży wyrzucone zielona karta i ubezpieczenie które były schowane do dowodu.
W międzyczasie z Adą idziemy na policję, zgłaszamy kradzież i dostajemy potwierdzenie – tylko o nie nam chodziło, bo policja wcale nie jest zainteresowana pomocą, jako miejsce kradzieży wpisują mega dokładnie… Ateny.
Ada wraca do pracy a my po sprawdzeniu każdego zakamarka nie odnajdujemy dowodu. Kierujemy się do Ambasady Polski.
W konsulacie spotykamy się z duża pomocą, od razu Pani zaznacza, że chce nam pomóc się stąd wydostać. Konsul zaciekawił się naszą podróżą, dostaliśmy specjalne pismo potwierdzające, że skradli nam dowód. Teoretycznie z tym pismem możemy wrócić przez Bułgarię, Rumunię, Węgry i Słowację. Przez Albanie, Kosowo i pozostałe państwa z naszej trasy nikt jeszcze nie próbował i możliwe że nie wystarczy im tam to pismo. Dodatkowo Konsul kazał nam umorzyć ponad 70% opłat związanych z wydawanymi pismami. Dziękujemy za pomoc! Damy znać czy uda się przejechać do Polski trudniejszą drogą przez byłą Jugosławię.
Na razie nic więcej nie możemy zrobić więc idziemy zwiedzić Akropol i okolicę. Wejście dla studentów za darmo :). Robimy zdjęcie pod Partenonem i siadamy wśród budowli zbudowanych ponad 2 tysiące lat temu. Nie dowierzamy, że jesteśmy w najbardziej znanym miejscu Grecji, które chyba każdy widział w podręczniku do historii.
Wieczorem Ada szykuje nam przepyszną 'Makaronadę’.
Przechadzamy się jeszcze uliczkami Aten, chłoniemy atmosferę, próbujemy przez chwilę zapomnieć o kradzieży. Jeszcze niedawno w Atenach były zamieszki. Na ulicach dalej pełno uzbrojonej policji, a demonstranci sprayami niszczą zabytkowe budynki i pomniki. Atmosfera dalej napięta.
Do Ady mieliśmy przyjechać na kawę frappe a wizyta przeciągnęła się i zwaliliśmy się jej na głowę na 2 dni. Dziękujemy bardzo za przyjęcie, za nakarmienie 5cu wygłodniałych podróżników, za pomoc, dzięki Wam udało nam się jakoś poradzić sobie z problemem kradzieży a wizyta w Atenach mimo wszystko będzie nam się kojarzyć pozytywnie – z Wami :).