Około południa wyjeżdżamy z okolic Wenecji i jedziemy wybrzezem na południe. Wieczorem zaczynamy szukać noclegu w okolicach San Marino. Nie jest łatwo znaleźć jakakolwiek plaże bo wybrzeże jest klifowe a co dopiero dzika plaże.
W międzyczasie Fusiu kupuje internet mobilny i zaczynamy szukać płazy na mapach satelitarnych.
Po kilku godzinach udaje nam się trafić na plaże idealna! Szeroka piaszczysta plaża, miejskie łazienki i grupki Włochów którzy tak jak my obozuja ma dziko.
Podjezdzamy busami do samej plazy, szykujemy miejsce na ognisko a dookoła rozkładamy namioty, krzesła i poduchy. Morze wyrzucilo na brzeg pełno suchego drewna więc bez problemu rozpalamy ognisko.
W pewnym momencie podjezdza auto i wysiada dwóch Włochów. Nie rozumiemy o co chodzi, początkowo wydaje nam się ze chcą nas przegonić ale okazuje się ze.. przywiezli nam cały bagażnik drewna na ognisko!
W pewnym momencie Fusiu i Bąbel biora kilka polskich piw znikają w kierunku dużej grupy Włochów. Po kilku minutach słyszymy jak wszyscy Włosi krzyczą „Busem przez świat! Busem przez świat!” i tak w kółko. Potem zaczynaja wywoływać cała nasza ekipę po kolei po imieniu. Dołączamy do nich a ognisko coraz bardziej się rozkręca. Dołączają ludzie z Argentyny, Maroka, Gibraltaru i San Marino.
Imprezujemy przy ognisku do białego rana i co najlepsze jest to tutaj legalne! Nie tak łatwo znaleźć dzika plaże a tu można obozowac, palić ognisko, halasowac i nikt cię nie przegoni a nawet miejscowi przywioza ci drewno na opał! Viva Italia!