Wstajemy o wschodzie słońca żeby skorzystać z odpływu i pozbierać nad morzem muszle. Cofające się morze odkryło setki muszli! Na śniadanie znów idziemy do naszej restauracji, a potem zostajemy zaczepieni przez Meksykanina który wynajmuje quady. Proponuje nam za 30$ wypożyczenie quadów na pustynie. Nemo targuje cenę do 15$ za osobę i bierzemy quady dla wszystkich. Wskakujemy na quady i ruszamy pędem przez miasto. Gdy tylko przejeżdżamy kilka uliczek, kończą się domy a zaczyna się pustynia i off-roadowe szaleństwo na wydmach! Kręcimy bączki, ścigamy się i wyskakujemy na wydmach. Emocje niesamowite! Ścigamy się między slamsami na pustyni, a dzieci machają do nas i zaczynają biec za quadami.
Udaje nam się zwiedzić Meksyk jakiego busem byśmy nie zobaczyli – małe miasteczka nie mają tu bitych dróg i dojazd jest możliwy tylko konno lub terenowym autem.
Po południu żegnamy się z San Felipe i ruszamy w kierunku Puerto Nuevo. Zostajemy zaczepieni przez właściciela restauracji który wchodzi do naszego busa z homarem i zaprasza nas na kolację. Normalnie homar kosztuje tu 40$ ale Nemo opowiada że mamy tylko 8$ dziennie i podróżujemy dookoła świata i Meksykanin proponuje nam to samo za 8$!
Kazdy dostaje na talerzu 4 polowki homarow – cale, przecite na pol, razem z oczkami i nozkami. Do tego ryz, fasola i tortilla oraz margerita do picia. Poczatkowo mamy opory zeby zjesc cos co ma oczy i na nas patrzy ale szybko sie przelamujemy i delektujemy pysznym miesem, polewajac je limonka i stopionym maslem. Palce lizac!
Wieczorem dojezdzamy do Tijuany, do domu Nemo.