Dzien 37, 10.08.2012
Rano budzimy się z pięknym widokiem na wybrzeże Wyspy Antylop. Na śniadanie jak zwykle kawa zrobiona na naszej podręcznej kuchence, do tego kanapki z konserwą i pasztetem i zwijamy obozowisko.
Ruszamy na skocznie narciarską w Salt Lake City. Rano udało się naprawić stacyjkę, więc nie musimy już pchać busa żeby odpalił (wystarczyło wymienić przepalony kabel) i bez problemu możemy ruszać dalej. Skocznia jest połączona z bardzo interaktywnym muzeum, w którym można np. spróbować jazdy na nartach biegowych na symulatorze. Ponieważ nie ma śniegu skocznie powinny być nieczynne, ale jest wręcz przeciwnie! Odbywają się akurat zawody w skokach ze skoczni do basenu 🙂
Zachodnia część jeziora Salt Lake jest całkowicie wyschnięta. Jadąc drogą nr 80 po prawej i po lewej stronie mamy olbrzymią słoną pustynie, która ciągnie się aż po horyzont i do gór. Widok jak nie z tej ziemi! Okazuje się że nie tylko my tak myślimy bo jest tu akurat kręcony hollywoodzki film 🙂
Docieramy do Bonneville Salt Flat, czyli miejsca na Jeziorze Słonym gdzie pobijane są rekordy świata w prędkości! Jest to olbrzymia słona pustynia, która jest idealnie płaska, jest więc idealnym miejscem na szybką jazdę bez ograniczeń. Na miejsce docieramy późnym wieczorem więc musimy zaczekać do rana, ale setki obozowisk z ogniskami na pustyni oraz tyle samo zwariowanych kosmicznych samochodów sugerują, że będzie się tu jutro działo! Zobaczymy ile nasz Supertramp jest w stanie wyciągnąć w takich warunkach 😉