Rano żegnamy się z Tomkiem i wracamy do Chicago, żeby zobaczyć je za dnia. Robimy zdjęcia po raz kolejny przy lustrzanym Clouds Gate – za dnia wszystko wygląda tu zupełnie inaczej.
Jedziemy na Jackowo – jest to polska dzielnica w Chicago, tylko w Warszawie mieszka więcej Polaków niz tutaj! (tak, ozacza to że w Chicago jest wiecej Polaków niż na przykład we Wrocławiu czy Krakowie!)
Na słupach są znaki „polish village” czyli „polska wioska” a wszystkie witryny sklepów mają polskie napisy :).
Spotykamy się jeszcze z Pawłem z portalu Interameryka.com, który będzie naszym patronem logistycznym – siadamy nad mapą i obgadujemy całą trasę, dostajemy dziesiątki wskazówek i porad za które serdecznie dziękujemy!
Na wieczór, ze sporym opóźnieniem, dojeżdżamy do Jessiego który mieszka na zachód od Chicago i zaprosił nas do siebie na kolacje i nocleg. Jego żona, Jinga, szykuje nam chińską kolację „Hot Pot” (po chińsku Hło Gło) – na środku stołu stoi kuchenka ze specjalnym przedzielonym na 2 części garnkiem w którym gotują się 2 sosy, ostry i łagodny. Dookoła leżą surowe składniki – mięso, warzywa, tofu i owoce morza, które specjalnymi koszyczkami wkłada się do sosów aby się ugotowały. Po kilku minutach wszystko jest gotowe, można chwytać za pałeczki i zajadać! Pyszna sprawa, polecamy każdemu, a Jessiemu i jego żonie dziękujemy za gościnę!
Jutro ruszamy na zachód, w kierunku Mount Rushmore. Skończy sie cywilizacja, teraz juz tylko pustynie, indianie i pieski preriowe. Nastepny przystanek – Mount Rushmore za 2000km! Zapewne będzie problem z zasięgiem internetu i komórek, więc mogą być nawet kilkudniowe przestoje z naszymi relacjami, ale jak tylko uda nam się gdzieś na chwilę podłączyć do sieci to będziemy Wam relacjonować nasza wyprawę.