wtorek, 11.02.2014r.
Kolejny monotonny dzień na ciągnącej się w nieskończoność Nullarbor. I kolejny spotkany rowerzysta! Tym razem z Japonii. Toy ma równie ciekawą historię jak spotkany wczoraj Edward. W zeszłym roku jechał przez Amerykę na tandemie. Drugie miejsce było puste i zabierał na nie autostopowiczów i każdego kto chciał do niego dołączyć. Na koszulce ma napis “nie jesteś sam”i była to akcja wspierająca ofiary tsunami w Japonii. Toy wozi ze sobą figurę japońskiego boga i co kilka kilometrów rysuje jego podobiznę na kamieniach, które kładzie przy drodze z napisem “bezpiecznej podróży”. Toyowi akurat kończyła się woda (a do stacji miał ponad 200km), więc dajemy mu tyle butelek naszej wody ile może zabrać i zupki Vifona na drogę.
Kilkadziesiąt kilometrów dalej trafiamy na jeden z najbardziej znanych znaków w Australii – potrójne ostrzeżenie o dzikich zwierzętach, a kawałek dalej na drogę wybiegają nam dzikiem Emu.
Dzikie emu
Stacja benzynowa na pustyni. Jedyna w promieniu 400km.