Dzien 6, przejechane km: bez zmian
Czwartek, 5 sierpnia
Pogoda w Alpach okazuje sie bardzo zmienna – caly dzien pada. Rano wynosimy sie z hotelu i wracamy z bagazami przez miasto do busa ( kolejny nocleg kosztowal by ponad 360€).
Szukamy w wiosce miejsca do naprawy busa poniewaz nie mozna tego zrobic po prostu na ulicy – grozi to mandatem. Poznajemy szwajcarow, ktorzy nie tylko pozwalaja nam na postawienie busa pod swoim domem ale jeszcze zapraszaja nas na obiad 🙂
Podczas pysznego obiadu dowiadujemy sie wiele na temat Szwajcarii. Nastepnie Manuela i David zabieraja nas do Kanionu Viamala – przeplywa przez niego Ren, ktory ma zrodlo w pobliskich gorach – w Szwajcarii kazda energia jest wykorzystywana – na kazdej rzece jest elektrownia wodna. Probujemy slynnej szwajcarskiej czekolady (Toglerone) oraz sera (podobny do parmezanu). Dowiadujemy sie ze aby zostac prawdziwym szwajcarem trzeba bezblednie wypowiedziec slowo „chuchichäschtli” 🙂
Z Polski wyjechala juz ekipa ratunkowo-naprawcza z nowa skrzynia biegow i sprzeglem.
Wieczorem niespodzianka – do drzwi naszego busa puka policja, sprawdza nasze paszporty i dowod rejestracyjny. Twierdza ze taki maja tu obowiazek – sprawdzac kazdego obcokrajowca w Szwajcarii w bazie policyjnej. Stwierdzaja ze nie jestesmy poszukiwanymi przestepcami i jada dalej 🙂
——
Manuela and David – THANK YOU for everything! 🙂