Tajlandia – fotorelacja

by Karol Lewandowski

Kto jest z naszym snapchatem (busemprzezswiat) na bieżąco ten wie, że od kilku dni jesteśmy w Tajlandii.
Przylecieliśmy tu bardzo spontanicznie i bez planu. Więc teraz będziemy się tu kręcić przez prawie miesiąc i mamy nadzieję skosztować takiej trochę mniej turystycznej Tajlandii (o ile jest to możliwe, sami jeszcze nie wiemy co z tego wyjdzie).

Aaa! W ogóle to jest to nasz pierwszy samotny wyjazd na tak długo. Także jesteśmy ciekawi, jak sobie damy radę bez doborowego towarzystwa.
Także bądźmy w kontakcie i obserwujcie nasze niezgrabne pierwsze kontakty z Azją.

Ten wpis będziemy aktualizować co kilka dni i poniżej będą pojawiać się kolejne zdjęcia z naszej podróży po Tajlandii.

Mapa

Na mapce możecie podejrzeć wszystkie miejsca, które już odwiedziliśmy w ramach tego wyjazdu:

Bangkok

Jest taka część Bangkoku, która nam się bardzo spodobała. I nie jest to Cowboy Street.
Jest na mapie Bangkoku taka duża zielona plama. Jest nią dzielnica miasta zwana Bang Krachao. Żeby się tam dostać, trzeba pójść na brzeg rzeki, złapać tam małą łódeczkę za 35 polskich groszy i na drugim brzegu rzeki zaczyna się inny świat. Świat zielony, bagnisty, z domami na palach, z ulicami przepełnionymi radosnymi dzieciaczkami, które chcą z Tobą przybić piątkę.

My wynajęliśmy rowery, bo tak najwygodniej zwiedzić tę dzielnicę (bo nie jest ona wcale mała!). Wypożyczenie roweru na cały dzień to koszt 8zł. Rower wypożyczasz tuż przy brzegu, na który przypływasz. Powiemy Wam tylko tyle: WOW!

P.S. Rafał, dzięki!

Podczas wyjazdu do Azji, chyba u każdego następuje taki moment, że jesz już wszystko. I wszędzie.
Nie sądziliśmy jednak, że ten moment przyjdzie do nas drugiego dnia pobytu.

15069162_1475019422512525_4091267864882600850_o

 

Chiang Mai – słonie

Z tymi słoniami w Tajlandii to nie jest taka łatwa sprawa. Mając na uwadze bardzo mocno turystyczne wykorzystywanie tych zwierząt, chcieliśmy znaleźć miejsce, które będziemy mogli Wam polecić z czystym sumieniem. (i oczywiście miejsce, w którym sami z czystym sumieniem będziemy mogli pobyć z tymi zwierzętami bliżej).

I chyba znaleźliśmy takie miejsce.

slon-sie-kapie

Hug Elephants Sanctuary to miejsce, do którego trafiają słonie z niewoli lub, które wcześniej ciężko pracowały na roli. Słonie te są bardzo do ludzi przywiązane, wręcz od nich uzależnione. I pomimo że mieszkają na terenie ogromnej dżungli-rezerwatu, wciąż przychodzą tam gdzie akurat są ludzie. Ich nogi nie są ograniczone łańcuchami, nikt ich do drzew nie przywiązuje, nikt nie montuje na nich platform do „ujeżdżania” przez turystów. Widać po tych słoniach, że lubią ludzi, widać nawet, jak momentami się uśmiechają podczas zabawy z nimi!

Wiedzcie, że podeszliśmy do tematu słoni wyjątkowo poważnie. Uważnie obserwowaliśmy jak opiekunowie słoni je traktują, wciąż patrzyliśmy im na ręce. Przyglądaliśmy się samym słoniom, ale nawet jak podczas spaceru ze słoniami, jakiś słoń zatrzymywał się na „przekąskę” to i my musieliśmy się zatrzymać i zaczekać nawet 20 minut. Nikt tu słoni nie poganiał, do niczego nie zmuszał.

Ktoś by mógł powiedzieć: „ale przecież żaden dziki słoń na wolności nie zachowywałby się tak jak te słonie!”. Weźcie jednak pod uwagę, że te słonie nie są już dzikie, w Tajlandii nie ma już dzikich słoni. A to miejsce jest najlepszą alternatywą dla nich.

Chiang Mai – treking

Chian to człowiek tutejszych gór. Mieszka w małej wiosce liczącej 40 osób. Chai poznaliśmy dzięki Jackowi z Chiang Mai. Długo nie trzeba było nas przekonywać na wspólny trekking z Chaiem w parku narodowym Doi Inthanon. Doi Inthanon (2565 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Tajlandii. Góra należy do pasma Tanen Taunggyi, które jest częścią Himalajów. Jeśli o wysokość chodzi, to jest porównywalna do naszych „Rys”. Tylko zamiast iść wydeptaną ścieżką przez las, szliśmy przez niewydeptaną dżunglę, trawy nieraz dwukrotnie od nas wyższe, spotykając raz na jakiś czas ofiary żyjących tu tygrysów.

dn0b1432m

Nie ma co ukrywać, najlepsi w trekkingach nie jesteśmy, więc szybko zaczęliśmy wysiadać. Były momenty, że stopy już nie chciały stawać, a nam się chciało płakać ze zmęczenia. Ale Chai powtarzał, że musimy zdążyć przed zachodem słońca, czyli przed godziną 18, bo wtedy tygrysy budzą się i idą na polowanie… Powtarzał też, że nie ma sposobu, żeby się bronić przed tygrysami.

Powiemy Wam, że człowiek to niesamowita istota – trochę strachu i zasuwaliśmy jak pierwszej klasy harcerze.

A jaka była radość jak już zeszliśmy…

Mimo, że trekking był dla nas bardzo ciężki, to jednak cudowny i oczyszczający. A osoba Chai i rozmowy z nim zapamiętamy na długo. Polecamy to doświadczenie!

 

Our jungle house

O takim miejscu marzyliśmy chyba od zawsze.
Kto, będąc dzieckiem, nie marzył o domku na drzewie? Myślę, że każdy z nas marzył. Myślę, że ta część dziecka nigdy w nas i w was nie umarła i że „dom na drzewie” jest wielkim marzeniem każdego z nas.

15272160_1482627261751741_5439800190471886749_o
Jest w Tajlandii takie miejsce „Our Jungle House” w Parku Narodowym Khao Sok , które idealnie na to wielkie marzenie odpowiada. W gęstej dżungli ktoś postawił kilka takich domków, kilka z nich stoi na ziemi, kilka wyrasta spomiędzy gęstych koron palm i figowców. O ile w dzień nie chce się opuszczać werandy, bo jest tak sielsko, to w nocy nie chcesz opuszczać łóżka okalonego moskitierą. Odgłosy dżungli, które rozpoczynają się wraz z zachodem słońca, czyli około godziny 18, to jakiś dziki koncert najbardziej nieznanych Ci dotąd odgłosów. Od tych piszcząco-wyjących po te szurająco-stukające. Olbrzymie gekony chodzą po łazience, małpy biegają po dachu i to wcale nie jest wytwór wyobraźni.
O ile na hostele czy hotele nie lubimy wydawać pieniędzy i wolimy przespać się w namiocie, to na takie miejsca jak to nie jest nam szkoda pieniędzy. Bo nocleg w takim miejscu to nie jest wydawanie pieniędzy na nocleg w wygodnym łóżku, ale pewnego rodzaju unikalne doświadczenie i przygoda, która warta jest swojej ceny.
Koszt domku na ziemi – 35$, koszt domku na drzewie – 59$.

Ayutthaya

80km na północ od Bangkoku, leży dawna stolica Tajlandii – Ayutthaya. Wybraliśmy się tam starym pociągiem 3-klasy (koszt biletu 1,50zł). Podróż trwała niecałe 2 godziny.

Było to kolejne doświadczenie z Tajlandii, które tak bardzo polecamy!

ayutthaya tajlandia busem przez swiat azja

Jest to małe Angkor Wat, chociaż w sumie nie wiem czy takie małe. Żeby zwiedzić miasto, wypożyczyliśmy rowery – waham się czy aby na pewno polecać Wam ten sposób zwiedzania miasta, bo my prawie tam zginęliśmy! Drogowe szaleństwo, totalny chaos najróżniejszych maszyn służących do przemieszczania się. Rowerzysta na drogach Azji to najsłabsze ogniwo, przynajmniej my tak się czuliśmy. No ale jeśli macie odwagę i dobrze czujecie się na rowerze, to będzie to idealny środek transportu po Ayutthayi (koszt wypożyczenia roweru na cały dzień to 5zł).

Najpiękniejszą częścią Ayutthayi jest ta stara, zabytkowa część, którą stanowi kompleks świątynny z dzwonowatymi stupami (Wat Phra Sri Sanphet, Wiham Phra Mongkol Bopit, Wat Phra Mahathat, Wat Rajburana). Ruiny tych buddyjskich świątyń pochodzą z XIV-XVIII wieku.

Magiczne miejsce, w którym widać jak bardzo potężne to miasto było kiedyś.

Wyspa Ko Samui

Milczeliśmy bo szukaliśmy obiecanego przez wszystkich relaksu na jednej z tajskich wysp – Ko Samui. I niestety, nie udało nam się.

Prawie codziennie byliśmy w innej części wyspy, szukając zakątka idealnego – takiego jak na zdjęciach reklamujących tę wyspę w internecie. Niestety bez skutku. Znaleźliśmy za to dużo hoteli popadających w ruinę, remontów przy plaży, hałasu i dużo, bardzo dużo śmieci. Przy całej linii brzegowej mnóstwo znaków informujących, że wchodzisz do wody na własne ryzyko – z powodu MEDUZ. Chociaż my bardziej obawialiśmy się, że kąpiąc się dostaniemy starym butem, wesoło dryfującym, w czoło.

tajlandia ko samui

Szkoda też, że nasłuchaliśmy się, że w Tajlandii nie ma po co wypożyczać samochodu, że tam tylko plecak na plecy i po backpakersku… Ściema i schemat powielany przez ogrom artykułów traktujących o Tajlandii, w który i my niestety uwierzyliśmy. Drogi w Tajlandii są w bardzo dobrym stanie, a i wypożyczalnie aut można znaleźć bez problemu.
Gdy jechaliśmy publicznym środkiem transportu i mijaliśmy kolejne przeurocze wioseczki, małe rodzinne biznesiki, knajpki, i inne „wow” miejsca, serce nam krwawiło. Że nie możemy się zatrzymać, zagadać, wypytać, odkryć coś nowego. Tylko jazda z punktu A do punktu B. Byliśmy uzależnieni od pana kierowcy, który był uzależniony od rozkładu jazdy itd… Ehhhh…

Utwierdziliśmy się w tym, że my jednak jesteśmy stworzeni do ROAD TRIPÓW. Do jechania przed siebie, z umysłem otwartym na niespodziewane wydarzenia i przypadkowe miejsca i znajomości. Jesteśmy stworzeni do tego, żeby nasz plan podróży tworzył się sam, tylko my, 4 koła, totalna wolność i dowolność kierunku.

Dobrze było się w tym utwierdzić.

A do Tajlandii jeszcze wrócimy, tylko już na swoich zasadach.

P.S. Niedługo wpis na blogu, z którego dowiecie się więcej o Tajlandii naszymi oczyma.

tajlandia artykuły

Te wpisy też mogą Cię zainteresować

Nasze książki

Cześć! Witaj na naszym blogu

Nazywamy się Karol, Ola i Gaja Lewandowscy, pochodzimy ze Świdnicy oraz Kielc i jesteśmy blogerami, podróżnikami i autorami 8 książek. Od kilkunastu lat podróżujemy po świecie starym kolorowym busikiem. W sumie przejechaliśmy ponad 500.000 km i odwiedziliśmy już ponad 60 państw na 5 kontynentach. Na tym blogu znajdziesz relacje z naszych podróży i porady jak organizować własne wyjazdy.

@2022 – Supertramp Karol Lewandowski, Busem Przez Świat